19 stycznia 2025

162. Chwalipost nieuzasadniony

Ludzie, nie nadążam z życiem. Koleżanka z pracy nie wytrzymała ciśnienia i końcem grudnia się zwolniła. Odziedziczyłam po niej godziny i zapieprzam jak mały motorek. Mam nadzieję, że tylko do końca lutego, a potem zatrudnią kogoś nowego. Nie dam rady ciągnąć tyle godzin. Jednocześnie już siódmy tydzień mieszkam u weterynarza, nawet w soboty i niedziele. Oszołomki trzeba było wysterylizować, Fantę leczyć, jednej z oszołomków pobrać wycinek z wątroby i bez końca wysiadywać przy kroplówkach podłączonych do coraz to innego kota. Zbiegło się to wszystko w czasie, a na dodatek spadł mi na głowę właśnie teraz, chyba na dobicie, rejonowy konkurs kuratoryjny z języka polskiego. W praktyce oznacza to ślęczenie nad milionem prac. Chyba całkiem przestanę sypiać. No ale ja nie o tym miałam…

Maruda zapytał mnie dzisiaj, kiedy pochwalę się swoimi malowanymi kamykami i obiecałam mu, że się postaram jeszcze przed nocą coś skrobnąć. No to skrobię i chwalę się moimi – bardzo niedoskonałymi – kamyczkami. Pierwszy lepszy przedszkolak by mnie wyśmiał. Technicznie też nie jest to łatwe, więc są pełne niedociągnięć i niedoskonałości. Z tym, że nikomu nie obiecywałam, że będą doskonałe. Zdjęcia też trochę odbierają im urodę, bo błyszczący lakier zabezpieczający utrudnia fotografowanie.







Bardziej niż malowanie kamyków, wciągnął mnie art journaling. Wymodziłam już osiem kart, pochwalę się nimi kiedy indziej, może gdy uzbiera mi się ich więcej. Uważam, że to zajęcie idzie mi dużo lepiej niż „kamieniarstwo”.


62 komentarze:

  1. Przykro mi, że tyle spadło na twoją głowę. Mam nadzieję, że przetrwasz do końca lutego w formie lepszej, niż przypuszczasz. I niech koteczki Ci zdrowieją!

    Kamienie są śliczne - a ten z napisem love i niebieska biedronka i serduszkowe baloniki i domek - cóż, moi ulubieńcy. To wszystko wygląda tak uroczo, że uśmiech sam wpełza na moją wiecznie wykrzywioną w grymasie gębę. Jak będziesz miała więcej kamyczków, czy jakiejkolwiek innej twórczości i się pochwalisz, to będzie wybornie.

    Pozdrówki 🪻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aether, dla Ciebie wszystko 🤩
      W moją gębę wrosła na długie lata maska odrętwiałego cierpienia, chociaż może "maska" to złe słowo, bo ja niczego nie udawałam. Po wielu latach wylizuję się z tego bardzo powoli i jestem pewna, że kiedyś i Ty się wyliżesz. Może wcześniej, niż myślimy.
      💚 💛 🩷

      Usuń
  2. Ty nie bądź taka skromna, fajne te kamyki, każdy inny i wesołe!
    Ja zgłosiłam się na wymiankę kartek, już drugi raz, wylosowałam Lidkę z Gdańska:-)
    Matko, ile tego masz w rozkładzie, sypiasz w ogóle?
    Byle do ferii, u nas już od jutra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My w czwartej turze, dopiero w drugiej połowie lutego 😡 😫
      Opowiedz coś więcej o tej wymiance kartek, bo nie wiem, co to takiego.

      Usuń
    2. Zostałam drugi raz zaproszona do wymiany, choć nie mam konta na FB, bo zawsze się zdarzy ktoś nie do pary. Robisz kartkę na zadany lub dowolny temat, można dołączyć kartkę ze swego miasta i wysyłasz. Dostajesz tez podobne kartki od wylosowanej osoby.
      Zajrzyj tu: https://zaciszelenki.blogspot.com/2025/01/idzie-nowe.html

      Usuń
    3. Zajrzałam. Czyli prosta sprawa. Jotko, fotografuj wszystkie zrobione przez siebie kartki, zanim pójdą do ludzi. Jestem ich bardzo ciekawa i chętnie zobaczę post o nich, oczywiście jak już będziesz miała ich więcej. No i zostaną Ci na pamiątkę zdjęcia. Ja tak fotografuję teraz każdą kartę art journala.

      Usuń
  3. fakt, niezły koci szpital w domu... no, ale faktycznie nie o tym miało być...
    pamiętam, że malowanymi kamykami handlowała pewna moja znajoma na ulicy Oslo... znaczy handlowała to mocno za grubo powiedziane, raczej próbowała sprzedawać, ale jej mocno nie szło... tylko że ją to waliło, bo na biedną nie trafiło, była na wakacjach, a nie w robocie...
    p.jzns...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie są kamyki na handel, tylko malowane dla odstresowania i do facebookowej zabawy.

      Usuń
    2. na co jej to było, tego nie wiem, mieliśmy trochę ciekawszych tematów, ale wiem, że na pomysł sprzedaży wpadła dopiero, jak zobaczyła Karljohann, jak się ludzie produkowali ze swoimi wyrobami na ulicy i je sprzedawali, takie mini stoisko to też okazja, żeby sobie pogadać z różnymi ludźmi, a co zrobiła z nimi potem, tego nie wiem, może rozdała, może zabrała do domu, pojęcia nie mam...

      Usuń
    3. Trudno powiedzieć, ta wiedza pozostała z nią. Ja już wiem, że z plastycznych rzeczy kamienie to jednak chyba nie dla mnie. Zobaczę, co dalej.

      Usuń
    4. fajnie zabrzmiało z uwagi na pewną dwuznaczność, czy nawet wieloznaczność słowa "plastycznych" :)

      Usuń
    5. No, kamienie specjalnie plastyczne nie są 🤣 A inne rzeczy... no cóż... 😀

      Usuń
    6. - Zawód?
      - Plastyk.
      - Znaczy maluje pan?
      - Nie. Rzeźbię.
      - Gips? Glina?
      - Nie. Granit.

      Usuń
    7. A żebyś wiedział! Mąż mojej koleżanki z wykształcenia jest plastykiem, konkretnie rzeźbiarzem. No i założył sobie zakład kamieniarski, na czym robi imponującą kasę.

      Usuń
  4. Ty w tym kieracie masz jeszcze czas i ochote na malowanie kamykow i kartek? Bierzesz cos, czy tak sama z siebie? No chyba jestes jakas super-woman czy innym robotem, bo czlowiek nie dalby temu wszystkiemu rady. I nie miej watpliwosci czy skrupulow, ze kamyczki nie takie, one usmiechaja ogladajacego, budza dobre emocje.
    Zdrowia dla futer! Sil dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten czas dla siebie kradnę. Muszę, żeby nie zwariować do reszty.

      Usuń
  5. dlatego taka dorada (ryba taka) fotografujemy rzeczy przed lakierowaniem, bo oko aparatu zawsze widzi więcej światła i inaczej niż ludzkie :) Toczcie się kamyki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, żebym to ja taka mądra była wcześniej!

      Usuń
  6. Smurf ( Smerf) jest świetny. Stópki i łapka bomba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad smerfem pracowałam chyba z tydzień i nawet zdarzyło mi się popłakać ze złości 😅

      Usuń
  7. Ejże, mi te kamyczki się podobają. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Współczuję Ci nadmiaru obowiązków. Ja miałam takie lato przerąbane, do tej pory wspominam zmęczenie.
    Wszystkie plany musiałam anulować.
    Fajne te kamienie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sobie współczuję. Mam nadzieję, że powoli, wraz z wiosną, przyjdą pozytywne zmiany.

      Usuń
  9. W trybach pracowego motorku... a moja aktualna lektura - dokładnie na ten temat : Syou Ishida - We'll prescribe you a cat - Przepiszemy ci (na recepcie) kota.
    W Twoim przypadku nie trzeba przepisywać bo masz i to chyba w nadmiarze.
    Wyjawię więc tajemnicę książki - jak pacjent dostał od lekarza kota, to po 2 tygodniach wyrzucili go z pracy.
    Pozdrawiam i życzę wysokich lotów... Tobie i kotó :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trybach!
      Koty mam, ale nie w nadmiarze. W stosunku do kotów słowo "nadmiar" nie ma zastosowania.

      Usuń
  10. malowanie kamieni miało dać frajdę, a nie stres. nie ma się co ich czepiać - kto nie spróbował, ten nie wie, ze lekko nie jest. maluj śmiało. nieważne na jakim materiale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mam chcicę na co innego. Grunt, to coś robić i pchać do przodu, bo nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać.

      Usuń
  11. Praca daje pieniądze, a te są potrzebne, może więc na chwilę jest to dobre rozwiązanie. Bardzo jestem ciekawa Twojego art journalingu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, te godziny nadliczbowe rzeczywiście spadły mi trochę jak z nieba, bo może pospłacam nimi długi, w które brnę ze względu na weta.
      Artjournalingowo dopiero raczkuję, jak się coś uzbiera, to pokażę z wypiekami (wstydu) na twarzy.

      Usuń
    2. Dlaczego z wypiekami? Należy się chwalić, bo nikt inny nie zrobi tego tak ładnie, jak my sami (mnie mąż bardziej chwali ode mnie samej, ale po prostu trafiło mi się to ziarno nie wiem jak ;)).

      Usuń
    3. Jakoś nie przywykłam, kiedy mam poczucie, że nie bardzo jest czym się chwalić.

      Usuń
  12. Co jest z tymi kotełkami w ostatnim czasie... do kogo bym nie weszła na bloga to kotek chory. Jakieś fatum chyba. Jednocześnie pukam w niemalowane, żeby moje dwie jak najdłużej w zdrowiu żyły. Życzę wytrwałości i zdrowia dla kici :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fatum przeokropne. Liczę na to, że pomalutku wreszcie z tego wyjdziemy.

      Usuń
    2. Czytam, patrzę, podziwiam i pozdrawiam

      Usuń
    3. Ładny wykaz czynności 😁

      Usuń
  13. Kamyki fajne, ale ten lakier... bardziej naturalnie byłoby bez. Ja wiem, że on zabezpiecza malunek, jednak maskuje strukturę/powierzchnię kamienia.
    Tak, malowanie kamieni uspokaja, ale ja Ciebie namawiam na tkanie. To jest dopiero relaksująca praca:) Po tym multum godzin w szkole, w napięciu, nerwach i hałasie, tkanie postawi Cię do pionu. No i te albumy- to też super sprawa. bardziej kreatywne, wymagające popracowania wyobraźnia, a to z kolei odrywa od trosk dnia codziennego.
    Trzymam kciuki za kociaki, oby szybko zdrowiały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby w ogóle wyzdrowiały, to jest najważniejsze.
      Pomyślałam przez chwilę o tkaniu (dokładnie wczoraj), ale ja do robótek ręcznych się nie garnę i mam dwie lewe ręce. Tylko haft krzyżykowy mi wychodzi pięknie, ale to mam we krwi, z genami i ładunkiem kulturowym dostałam.

      Usuń
    2. No dobra, przecież nie chodzi o to, by się upierać, ja nie mam zamiaru, ale nie zgadzam się z twierdzeniem "mam dwie lewe ręce". bardziej przekonuje mnie, ze do robótek się nie garniesz. Zanim zaczęłam tkać, to: przerobiłam druty, szydełko, haft krzyżykowy, haft płaski, haft rococo i wstążeczkowy, filcowanie na mokro, filcowanie na sucho i coś tam z biżuterii, trochę z makramy- szukałam, próbowałam, a tkaniem zajmuję się od maja zeszłego roku i bardzo mnie wciągnęło. Szukam, próbuję. Jedynie scrabing mnie nie ciągnie i papierowa wiklina. Może tworzenie albumów wciągnie Cię bardziej- to bardzo kreatywna praca i mnóstwo możliwości i co najważniejsze, jak coś nie wyjdzie to i tak wyjdzie, bo tam się nie da zepsuć na fest.
      Dobrze, żeby kociaki już wyzdrowiały, nie lubię, kiedy zwierzaczki cierpią, a ich pani ciągle martwi się i cierpi z nimi.

      Usuń
    3. Na razie z kotami niekończąca się historia, ale musimy to jakoś przetrwać. Hoduję w sobie ziarenko nadziei, chucham na nie i dmucham, może wykiełkuje.
      Ja naprawdę mam lewe ręce. Brałam się i za szydełko, i za druty, i za haft płaski, i za Richelieu. Żałuj, że nie było Ci dane widzieć efektów! Albo uciekłabyś z krzykiem, albo pękła ze śmiechu, jedno z dwojga.

      Usuń
    4. No dobra, druty u mnie tak, szydełko też, ale raczej nie po drodze mi z nimi, Richelieu zrobiłam dwie serwetki, jakoś poszło. Inaczej- mimo wszystko trzeba nabyć wprawy żeby zaczęło cieszyć. Nic na początku nie jest idealne. Nie masz pojęcia, jak teraz męczę się z jednym takim gobelinkiem- tkam i pruję, tkam i pruję... jestem uparta, ale już nim chciałam kilka razy nim trzasnąć.
      Pochwal się, jak robisz ten album:)

      Usuń
    5. Pochwalę się, a jakże. Pewnie z niejaką dozą wstydu, no ale początki...
      Co robisz z gotowymi gobelinami? Gdzie trzymasz to ustrojstwo do tkania?
      W moim małym i ciasnym mieszkaniu nie ma już 2 centymetrów kwadratowych wolnego miejsca...

      Usuń
    6. Na razie gobelinki czekają na zszycie i zrobię z nich narzutę/parawan do zawieszania na drągu na tarasie- zasłona przed wiatrem. Swoje prace daję na aukcje charytatywne, na kiermasze, prezentuję i ozdabiam nimi dom. Wcale tak źle nie wyglądają, a nie jest to cepelia. Ramy są w całości, wkładam na szafę, bo nie mogą się skrzywić. Dwie mniejsze siedzą w szufladzie, obręcz jest złożona w pudełku. Sztaluga nie zajmuje dużo miejsca i też można ją złożyć- u mnie na stałe stoi skręcona, stoi obok kredensu. Włóczki w pudełkach i koszach wiklinowych. U mnie jest uciążliwe wyciąganie z szafy maszyny do szycia, rozkładanie deski do prasowania, robienie wykrojów, krojenie tkaniny itp. Marzy mi się pokój do robotek, ale już po ptokach.
      Zrobiliśmy z takiego sypialnię:):):)
      A wszystkie robótki robię w ten sposób- trochę zrobię, potem idę do zajęć innych, w przerwie znów trochę zrobię- nie siedzę cięgiem nad robótka.

      Usuń
    7. Wcale nie twierdzę, że to cepeliada. Wszelkie rękodzieło jest dzisiaj bardzo wartościowe i doceniane.
      Widzisz, różnica między małym mieszkaniem a domem jest taka, że można coś gdzieś jeszcze upchnąć, bodaj na tarasie. Kredens - gdzie mi myśleć o kredensie? Takie rzeczy nie wchodzą w grę.

      Usuń
    8. Jedziemy na dwa blogi. Kredens to mebel, w którym trzymam wszystko do rękodzieła oprócz włóczki. Wielkie bydlę, to fakt. Zastanawiam się nad Twoim małym mieszkaniem. Masz rację, nie wszystko da się. Przeczytaj na moim blogu odpowiedź na ostatni twój wpis, a potem zobacz na mój blog robótkowy. To są moje propozycje, a nie na siłę przekonywanie. Jak na serio zaczniesz zajmować się albumami,. to zobaczysz, w jakim tempie zaczną Ci się gromadzić potrzebne akcesoria do nich. To jest automat- co pomysł, to inne rzeczy. Nie da rady inaczej.

      Usuń
    9. To prawda, co piszesz i prawda, co piszę 😀
      Idę czytać.

      Usuń
  14. Kamyczki - świetnie wyszły. Każdy z kometujących mógłby być inspiracją...dla jednego.Jedni rysują karykatury, a inni mogą malować na kamieniu .Ciekawi mnie jaki kamyk byś mi przypisała? Mam swojego faworyta( a nawet dwa), ale inni widzą nas zwykle inaczej niż widzimy samych siebie...
    Powrotu do zdrowia -dla zwierzaków i nieustającej Weny twórczej. Ale bez przesady...żeby sie nie zatyrać z przyjemności. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj... BARDZO trudne zadanie!
      ***
      Pogapiłam się, pomyślałam... Do Ciebie pasuje mi tylko kaczka!

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć. Muszę to przemyśleć.Ale byłaś blisko ...drzewko wpadło mi w oko :-)

      Usuń
    3. A wiesz? Drzewko też pasuje.

      Usuń
  15. bardzo ci współczuję tego pierdyliona godzin.
    trzymam kciuki za kotki, a kamyki fajne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też sobie współczuję 😁
      Ale może te nadliczbówki zatkają mi trochę dziury w budżecie wyrwane przez weterynarzy.

      Usuń
  16. Pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęękneeeeeeeee są ❤
    Co do dodatkowej pracy to współczuję. Że też nie mogli komuś innemu tego na garba zrzucić... 🙄 Mam nadzieję że przynajmniej finansowo Ci się to tyranie opłaci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie za te godziny nadliczbowe mam oczywiście płacone, więc może przynajmniej długi pospłacam 😎

      Usuń
    2. Cała reszta z czasem też sie ułoży. Bądź dobrej myśli.

      Usuń
    3. Żeby tylko Fanta i Niffty były zdrowe... Niffty ma jakieś wady wrodzone, kiepską krzepliwość, coś z wątrobą... One najbardziej zaprzątają mi myśli.

      Usuń
    4. Wcale się nie dziwię. Kochasz zwierzaki, więc i ich cierpienie nie jest Ci obojętne. Mam nadzieję że i tu z czasem wyjdzie dla Ciebie słońce. Bądź dobrej myśli.

      Usuń
    5. Z wszystkich sił krzeszę w sobie nadzieję. Z równym samozaparciem czekam na wiosnę. Do ferii jakoś dożyję, byle ustąpiły już te cholerne ciemności.

      Usuń
    6. Dzień jest coraz dłuższy a i słońce bardziej szczodre, więc jakoś dozipiesz 😉

      Usuń
    7. Dozipię. Muszę, nie żyję sama na tym świecie i jestem potrzebna. córce, kotom...

      Usuń
  17. Ale, ale... te kamyki są bardzo fajne... kolorowe i zabawne, w życiu bym ich nie nazwała niedoskonałymi.
    I zdrowia koteczkom życzę, zrzutkę dla Fanty udostępniałam na swoim profilu na Fb... trzymam mocno kciuki za koteczki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za udostępnienie. Zrzutka utknęła w martwym punkcie. Ale jakoś będę sobie musiała poradzić, dla kotów wszystko! :-)

      Usuń