Mówimy, że ktoś przeklina albo posługuje się wulgarnym
językiem. Przekleństwa i wulgaryzmy są ze sobą utożsamiane, a niesłusznie.
Jaka to różnica? – można zapytać. Ano, taka:
Na zachętę przykład: mówiąc „kurwa mać”, używam tylko
wulgarnego języka, ale gdy złorzeczę „niech go szlag trafi!”, to już jest
przekleństwo. Czaicie bazę?
Otóż wulgaryzm jest słowem lub wyrażeniem nieprzyzwoitym, obraźliwym albo nieakceptowalnym społecznie. Koniec, kropka.
Przekleństwo natomiast ma charakter religijny, magiczny, służy wyrażeniu życzenia komuś nieszczęścia (z rzadka szczęścia).Tak więc, o ile słowo powszechnie widywane na murach w różnorodnych wariantach ortograficznych (od „chuj” po „hój”) jest wulgaryzmem, o tyle moje ulubione żydowskie powiedzenie: „Obyś rósł jak rzodkiewka – głową w dół!” jest przekleństwem, chociaż nie zawiera wulgaryzmów.
Stąd:
- gdy mówimy „dupa”, „debil”, „gnida”, „srać”, „jebać”, „skurwysyn”,
„rzygać”, „lizać się”, to stosujemy wulgaryzmy,
- gdy mówimy „niech cię diabli!”, „niech cię piorun strzeli”,
„niech to szlag trafi”, „oby się twoje słowa w gówno obróciły”, ,,niech
zdycha w męczarniach”, „do licha!”, „sto lat!”, „na zdrowie!”, to
przeklinamy. Tak, te dwa ostatnie to też przekleństwa 😁.
Czy mieliście tego świadomość?
Znacie jakieś oryginalne wulgaryzmy albo przekleństwa?

