No.
To jak w tytule. Żadne tam śmichy-chichy, bo sprawa jest poważna.
Otóż dostałam skierowanie na leczenie sanatoryjne. Jakiś czas potem przyszło zawiadomienie o przyznaniu sanatorium i terminu. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdybym nie dostała pisma z NFZ z wyznaczonym terminem 4-25 grudnia (termin jak termin, aczkolwiek nieco durnowaty) oraz wskazanym sanatorium… Proszę mi się nie śmiać! Otóż sanatorium… w obśmianym do cna Ciechocinku!
Matko moja! Sodoma i Gomora, ruja i porubstwo, jak ja to przeżyję?!W dodatku nic tam nie jedzie, nie wiem, co to za wygwizdów!Normalna klęska żywiołowa.