Pora na małe co nieco, czyli na kolejną porcję etymologii popularnych frazeologizmów.
1. Mieć z kimś na pieńku – Gilotynować?
Nie. Frazeologizm ten powstał w czasach,
gdy na dworach i w szkołach stosowano kary cielesne. Delikwent musiał oprzeć
się na pieńku grzbietem do góry, a wychowawca bił go rzemieniem, skórzanym
pasem albo rózgą.
2.
Nawiasem mówiąc – Nie
mówi się nawiasami, tylko ustami!
Ów nieszczęsny nawias pojawił się w
tekstach językowych już w XVI wieku, ale nie oznaczał dzisiejszego znaku
pisarskiego. Przed wiekami funkcjonował on w znaczeniu „nawis”, „coś, co
porusza się po krzywej linii”. Używając takiego „nawisu w mowie”, dodajemy
treści dodatkowe, zbędne, dygresje, kluczymy.
3.
Nie omieszkać –
Przecież nie istnieje czasownik „omieszkać”!
Nie istnieje, ale istniał do XVII wieku.
Oznaczał „zaniedbać”, „opóźnić”, „odwlec”.
4.
Paniczny strach – Czyli
jaki?
Przymiotnik „paniczny” pochodzi od
greckiego bożka o imieniu Pan. Był to bóg lasów, który lubił wzniecać strach w
ludziach. Starożytne „panikos” oznacza „odnoszący się do Pana” i takie też
znaczenie ma w języku polskim.
5.
Rak nieborak – „Nie, bo
rak”? „Rak z nieba”?
Nic z tych rzeczy. Wyraz „nieborak” lub
„nieboraczek” pochodzi jeszcze z prasłowiańskiego „ne boriti se” – „nie
walczyć”, „nie zmagać się”. „Nieborakiem” zaczęto nazywać człowieka słabego,
niemającego siły.
6.
Być na tapecie – Czyli
na ścianie?
Nie. W tym powiedzeniu nie chodzi o
tapetę, a o „tapet”. Słowo to oznacza obrus. Takim tapetem z zielonego sukna
przykrywa się na przykład stoły, przy których odbywają się obrady.
7.
Trafić do mamra (siedzieć w mamrze) – Czyli gdzie?
„Mamer” to słowo o rodowodzie
starożytnym. Pochodzi od łacińskiej nazwy „Carcer Mamertimus”. „Carcer
Mamertinus” (Mamertinum) to nazwa
najstarszego więzienia w Rzymie znajdującego się w podziemiach kościoła San
Giuseppe dei Falegnami. Rzekomo przetrzymywani byli w nim apostołowie Piotr i
Paweł.
8.
Wystrychnąć na dudka –
archaiczny czasownik „wystrychnąć” znaczył „sprawić, że ktoś stał się jakimś”,
wykierować kogoś”. Z kolei ptak dudek ze względu na czub z piór i podskakiwanie
budził skojarzenia z głupotą, błazenadą.
9.
Zalać robaka – zanim zaczęliśmy
się myć i dbać o higienę osobistą, żyliśmy w nieodłącznym towarzystwie wszy,
pcheł i pluskiew, które gryzły dniami i nocami. Jedyną metodą na ich wytępienie
w miejscu, w którym szczególnie dokuczały, było zalanie ich wrzątkiem. Dziś
zalewamy to, co nas gryzie od wewnątrz, wodą ognistą.
10.
Zagiąć parol – Co
zagiąć?!
„Parole” to po francusku „słowo”,
„tekst”. Słowem „parol” nazywano dawniej obstawianą w grze kartę. Gdy na nią
stawiano i wygrywała, a potem stawiano na nią po raz drugi, zaginano jej róg.
Stąd „zagiąć parol” to „uparcie stawiać na tę samą kartę”.
używam wszystkich nagminnie. bez pardonu.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze. Im bogatszy język, tym we łbie więcej wiedzy.
UsuńJestem bardzo ciekawa jaki zestaw przygotujesz następnym razem. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa jaki i czy w ogóle. Nie mam nieograniczonych możliwości :-)
UsuńDzieki za kolejna dawke wiedzy o jezyku, z tego zestawu znalam etymologie kilku, ale uzywam tez wszystkich. Na szczescie mialam znakomita polonistke (to chyba widac, co nie?), a poza tym lubie czytac ksiazki, wiec mimo 34 lat na obczyznie jakos sobie radze z jezykiem ojczystym.
OdpowiedzUsuńDotknęłaś ważnej kwestii. Do szału mnie doprowadzają Polacy żyjący w USA, w środowiskach polonijnych, którzy w rozmowie z Polakami mieszkającymi w Polsce nie są w stanie mówić poprawnie i bez angielskich wtrętów. Zachodzi tu ewidentnie zjawisko wyżej srania od dupy mania.
UsuńA im ktos krocej za granica, tym wiecej obcych wtretow, zeby wszyscy od razu slyszeli te zagranicznosc. W moim przypadku kilka osob bylo zdziwionych, ze "mowie bez akcentu". Jak mam mowic z akcentem, skoro wyjechalam po 30-tce. Nawet moje dzieci nie maja "akcentu", choc oczywiscie ich zasob polskich slow jest dramatycznie maly.
UsuńO, to, to, to. A ta zagraniczność, zwłaszcza hamerycka, to takie wielkie halo...!
Usuńsłowiańskim odpowiednikiem boga Pana był Leszy... obaj działali dość podobnie: ich funkcją było pilnowanie porządku w lesie, żeby ludzie zachowywali się przyzwoicie... gdy ktoś śmiecił, syfił, hałasował, niszczył las, rabunkowo korzystał z jego zasobów, etc, wtedy mocno podpadał i Leszy wycinał mu jakiś gruby numer... czasem taki podpadnięty nie przeżywał tej lekcji, a jeśli już, to miał po niej pełno w gaciach w porywach do obłędu...
OdpowiedzUsuńale Pan i Leszy miewali też swoje humorki i potrafili komuś wyciąć numer za niewinność, miewali też chwile sympatii do ludzi i wtedy na mocy kaprysu podprowadzali ich w jakieś zasobne miejsca... generalnie byli słabo przewidywalni, co tym bardziej dyscyplinowało tych ludzi...
jak mówi legenda "Pan umarł", a jest to metaforą tego, co cywilizacja zaczęła z lasem wyczyniać i jak wiadomo, Grecja w te lasy za bardzo nie obfituje... nasz rodzimy Leszy zaczął ledwo dychać nieco później, ale wszystko wskazuje na to, że od dawna też jest już sztywny... ostatnie dwie kadencje neokomunistów, efekty ich działalności nie pozostawiają najmniejszej wątpliwości, co do jego nekrozy denatalnej...
p.jzns :)
Może się przyczaił w dziupli i czeka?
Usuńbardzo bym chciał, ale na co czeka?... aż nie będzie co ratować?...
Usuńna razie wciąż się dzieją takie rzeczy:
https://oko.press/inicjatywa-dzikie-karpaty-petycja
a on nie grzmi :(
Tak, znam i lubię Leszego. Niechby zmartwychwstał (a co ma być gorszy!) i zrobił porządek z tymi debilami.
UsuńPodobuje mi się to, zwłaszcza to siedzenie w mamrze, tam sobie można odpocząć. 🤣
OdpowiedzUsuńO, tak. Czasem wyobrażam sobie, że mnie zamykają (w jednoosobowej celi oczywiście) i wysypiam się, czytam książki, piszę wiersze, etc. etc.
UsuńUżywam często, staram się robić to poprawnie :)
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze.
UsuńNiby znane i używane, ale etymologia niektórych mnie zaskoczyła...
OdpowiedzUsuńCzęsto po prostu nie znamy pochodzenia związków, czasem domyślamy się sami, ale mylnie. Różnie to bywa.
UsuńOstatnio częściej używa się zwrotu iść do pierdla a to jeszcze trudniej rozkminić... Chyba że ten pierdel to od pierdzenia w pryczę 😂😂😂😂
OdpowiedzUsuńPierdel to wulgaryzm, więc prawdopodobnie masz rację z tym pierdzeniem :)))
UsuńA może gdy owe określenie powstawało w więzieniach śmierdziało? Ale o tym się raczej na własnej skórze nie przekonamy 😂
UsuńNo, nie wiem jak Ty, ale ja sie do pierdla nie wybieram. Do mamra też nie :-))
UsuńZa porządni na to jesteśmy 😉 Z tym że ja zalać robaka lubię 😂
UsuńJa lubię piwo.
UsuńJa tylko za winem nie przepadam.
UsuńWino to jest skisła ciecz niezdatna do spożycia!
UsuńA na dodatek strasznie po tym łeb boli 😂
UsuńMnie nigdy nie boli po alkoholu. Po żadnym.
UsuńMasz dobre geny. Ja gdy mieszam to zawsze na drugi dzień umieram.
UsuńMoże taka krzyżówka genetyczna :-)
UsuńMożliwe. I tak mam lepiej niż mój ojciec, który wcale łba do picia nie ma i po trzech pięćdziesiątkach idzie spać 😂
UsuńTo też jest jakaś metoda - dobrze, że idzie spać, a nie rozrabia.
UsuńFakt, to niewątpliwie zaleta. I nie wyda dużo na alkohol, bo niewiele mu potrzeba żeby się ululać 😂
UsuńCóż, moja córka czuje się pijania po wypiciu piwa bezalkoholowego :-)))
UsuńDojść od związków frazeologicznych do kaca to wielka sztuka.
UsuńO, zapewniam, że my tu niejedną sztukę potrafimy!
UsuńOj tak 😅
UsuńTalenty nas męczą :-)))
UsuńZastanawia mnie pkt.5
OdpowiedzUsuńNa Śląsku na osobę „ne boriti se” używa się określenia boroczek (lub borajstwo), bez "nie", a przecież źródła są te same. Masz jakiś pomysł, czemu?
Gwara śląska też ma rodowód słowiański, ale na tym się kończy moja wiedza - gwary rządzą się własnymi prawami, a ich cechą jest przechowywanie w języku form niepoprawnych. Nawet diabeł się na tym nie wyzna - no chyba żeby dialektolog :-)
UsuńBardzo ciekawe. Wielu pierwowzorow dzisiejszych powiedzen nie znalam. . Zainteresowalo mnie wyjasnienie "Trafic do mamra".
OdpowiedzUsuńSkonczylam czytac Polnoc Poludnie E. Gaskell. Bohaterka zaczyna mowic mowa, zargonem robotniczym, bo przeprowadzila sie do przemyslowej czesci kraju i uzyla w porozumiewaniu sie z matka okreslenia "mam luz" ( robotnicy tak mowili wtedy, kiedy mieli wolna godzine, czy dzien). matka sie wkurzla i zakazala jej uzywac TAKICH WULGARYZMOW :))
Gdybyś chciała poczytać więcej takich rzeczy, to linki znajdziesz po prawej stronie.
Usuń"Północ Południe" to piękna ksiązka. Lubię też "Ptaki ciernistych krzewów".
Bardzo lubię te Twoje językowe opowieści. Zawsze czegoś nowego się dowiem. Proszę o więcej:)))
OdpowiedzUsuńMoże z czasem znowu coś się urodzi.
UsuńI u mnie dzisiaj o języku
UsuńPomimo szarości za oknem przesyłam uśmiech
Zaraz się udam na Twój blog :-)
UsuńChyba żadne z tych powiedzeń nie jest tak mylnie traktowane jak to z tapetem (większośc myśli, że chodzi o tapetę).
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń