27 grudnia 2024

158. „[…] Chleba naszego powszedniego […]”

Ten chleb powszedni to najprostsza, najbardziej podstawowa potrawa, a jednak wlecze się za nim niesłychanie długa historia.

Nasi praprzodkowie zjadali po prostu ziarna dzikich zbóż. Tak zwyczajnie, pewnie prosto z garści, w żaden sposób nieprzygotowane.

Ziarna zboża
Minęły stulecia i antenaci wpadli na pomysł rozgniatania ziaren kamieniami, dodawano wody i powstawało coś na kształt zbożowej zupy.

Następnym etapem, już dość konkretnym, było „wynalezienie” tzw. prażuchy. Była to mąka palona na sucho, a potem zalewana wrzątkiem. Kojarzy mi się z dzisiejszą zasmażką o konsystencji kitu. Podobno do dziś jest to tradycyjna potrawa na Lubelszczyźnie, jedzona ze skwarkami. Nie sądzę, żeby miało to dobrze smakować.

Prażucha
Kolejnym krokiem na drodze do chleba był wychopień (podpłomyk). Powstawał z wystudzonej prażuchy uformowanej w placek i pieczonej w popiele pod ogniskiem (stąd nazwa „podpłomyk”). Późniejsze podpłomyki wyrabiano z mieszaniny surowej mąki z wodą.

Pewnego razu, zapewne przez przypadek, doszło do fermentacji, która sprawiła, że ciasto powiększyło swoją objętość. Człowiek wykorzystał ten fakt i obmyślił recepturę wypiekania chleba na zakwasie.

Historia ta może nie wydawać się specjalnie długa, ale niech przemówi liczba: już pięć tysięcy lat temu, w starożytnym Egipcie, znano już około trzydziestu gatunków chleba. Podobnie rzecz miała się u ludów słowiańskich, u których wypiekano chleby obrzędowe, związane z różnymi świętami i uroczystościami. Przykładem mogą być kołacze i korowaje (chleby weselne), raczuchy, pampuchy i chrust (chleby zapustne), baby (chleby wielkanocne), perebuszki i peretyczki (chleby pogrzebowe). Dopiero z biegiem czasu chleby te przekształciły się w ciasta.

Kołacz
Korowaj
Raczuchy

Pampuchy

Chrust

Baba
W Polsce chleb od zawsze otaczany był szacunkiem, nazywano go nawet „świętym chlebusiem” – tak świętym, jak „święta ziemia”, która rodzi zboże. Był także zawsze modny i wciąż zmieniał swoją postać. Umiejętność pieczenia chleba była kluczowa dla dobrej reputacji gospodyni, bez względu na jej pochodzenie. Przepisy na rozmaite gatunki chleba często trzymane były przez piekarzy w tajemnicy.

Już w średniowieczu istniało w Polsce około dziesięciu gatunków chleba, później zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu, a spożycie chleba rosło. Największe miało miejsce na przełomie XVIII i XIX wieku (300 kg na głowę rocznie). Spadło później na skutek rozwoju uprawy ziemniaków i innych warzyw.

Współcześnie mamy chlebów do wyboru, a nawet do koloru. Nie akceptuję żadnego pieczywa z paszą dla kur (ziarnami), najbardziej zaś lubię najzwyklejszy w świecie chleb biały. Tak, wiem, skrajnie niedietetyczny, tylko że ja nie bywam na diecie i mam to gdzieś. Lubię także graham, pumpernikiel i czarny chleb wileński.

Chleb z paszą dla kur
Z chlebem wiązało się wiele dawnych zwyczajów. Najbardziej znanym i wciąż obecnym w niektórych domach jest robienie znaku krzyża na bochenku przed jego pokrojeniem. Zdobiono też chleby nacięciami w kształcie krzyża. Upuszczenie kawałka chleba było czymś w rodzaju przewinienia, dlatego podnosząc go, należało go ucałować. Nie wolno było wbijać w niego noża, marnować nawet okruszka ani wyrzucać chleba, kłaść go na brudnym stole, do góry nogami, jeść brudnymi rękami. Kromki trzeba było zjeść w całości, osoby ze słabymi zębami moczyły skórki w mleku, wodzie lub herbacie. Gości witano chlebem i w ten sposób okazywano im szacunek. Był to również znak gościnności. W czasie wypiekania chlebów weselnych do izby nie mógł zajrzeć żaden mężczyzna. Chleb przecięty na cztery części i umieszczony w czterech kątach pomieszczenia wskazywał, gdzie nie można postawić łóżka, jeśli któryś kawałek spleśniał. Chleb wrzucony w podbudowę domu miał zapewnić dostatek, a noszony przy sobie gwarantował szczęśliwą podróż. Wierzono też, że jest lekarstwem na migrenę, jad żmii, a zmieszany z pajęczyną i śliną miał goić rany. Jeżeli napoczęły go myszy, to zjedzenie go chroniło przed bólem zębów. Matki chrzestne dawały dzieciom kukiełki chlebowe mające uchronić je przed głodem. Należało podzielić się chlebem z każdym, kto o niego poprosił.


„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

Dla darów nieba,

Tęskno mi, Panie”

(C. K. Norwid, Moja piosnka)

86 komentarzy:

  1. Przepiękna opowieść poświąteczna. Niechaj Tobie i Twoim Bliskim(także kocim pupilom)ulubionego chleba nigdy nie zabraknie. Uściski przed Sylwestrem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dożyliśmy do tego stopnia pojebanych czasów, że ów chleb można w śmietnikach znaleźć... Kiedyś szacunek dla niego był rzeczą oczywistą, a dziś? Dziś nie szanuje sie niczego. Ale nasz durny naród zapomniał czym bieda i głód, a ludziom się w dupach poprzewracało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ważne spostrzeżenia poczyniłeś: dziś nie szanuje się niczego i ludziom się w dupach poprzewracało. Właśnie tak!

      Usuń
    2. Ale to tylko świadczy o ułomności obecnych pokoleń. Może gdyby wojna spadła na ten kraj to ludzie zaczęli by doceniać każdy okruszek, ale nie w sytuacji gdy wszystkiego mają po czubek nosa, a wielu na dodatek przychodzi to z łatwością.

      Usuń
    3. Tragedia. Najmłodsze pokolenie już niczego nie potrafi zrobić samodzielnie. Ostatnio uczennica potrąciła plecakiem kwiatek i spadł z parapetu. Wysłałam ją po miotłę i poleciłam zamieść, to nawet miotły nie potrafiła trzymać, a jak zamiatała, to mi ziemniaki w piwnicy gniły. Ja nie wiem, oni wszyscy mają służbę, czy jak?

      Usuń
    4. Tak zostali wychowani... Albo raczej "wychował" ich internet. Z pokolenia na pokolenie będzie coraz więcej kalek nie zdolnych do samodzielnego życia, bo nikt z durnych patocelebrytów których tak namiętnie śledzą w wirtualnym świecie nie nauczy ich jak coś ugotować itp. Szczęśliwcy w owym internecie nauczą się zarabiać, a reszta zapewne zdechnie z głodu.

      Usuń
    5. Jakby przyszło co do czego, to pozdychaliby z głodu i chorób od brudu. Jak oni podołają opiece nad dziećmi - kolejnym pokoleniem?

      Usuń
    6. Na szczęście wielu z nich nie chce się w ogóle rozmnażać 😂 Może to i lepiej. Głupota bywa dziedziczna...

      Usuń
    7. Niektóre moje koleżanki z pracy nie mają dzieci, bo nie mogą. Natura wie, co robi, powielenie tych osobowości byłoby z grubą stratą dla społeczeństwa.

      Usuń
    8. W naturze jedyny ratunek, bo rozmnażanie jest do tego stopnia mało skomplikowanym procesem, że byle Duda, znaczy debil, jest w stanie coś zmajstrować.

      Usuń
    9. Niestety, tak to jest w przyrodzie, że chwasty plenią się bez opamiętania, a szlachetne okazy są rzadkie. Dotyczy to w taki samym stopniu człowieka, który jest częścią natury.

      Usuń
    10. Z tym że np. na ogrodzie chwasty można usunąć, a w życiu już niestety nie, bo usunięcie takiego chwastu grozi więzieniem 😂

      Usuń
    11. I to jest głupie. Powinien być atlas ludzi, tak jak są atlasy zwierząt i roślin. A do tego vademecum działkowicza :-))

      Usuń
    12. I możliwość bezkarnego usuwania jednostek wykolejonych, bądź głupich 😉

      Usuń
    13. I katalog pestycydów do tego 😀

      Usuń
    14. Nie masz przypadkiem włamania na massengera?

      Usuń
    15. Mam, niestety, ale już opanowuję sytuację.

      Usuń
    16. Tak myślałem, bo dostałem z Twojego konta formułkę którą często rozsyłają oszuści łapiąc naiwnych na Blika.

      Usuń
    17. Moja koleżanka w pracy przed świętami też to samo miała.

      Usuń
    18. Załatwiłaś sprawę tego włamania? Wiesz jak im sie to udało? Kliknęłaś na coś czy po prostu złamali hasło?

      Usuń
    19. Raczej na nic nie klikałam. Nie wiem, jak to się stało, natomiast załatwili to od ręki.

      Usuń
    20. I to najważniejsze, bo takie włamania mogą się skończyć niezłym smrodem... 🙄 Sama to ogarnęłaś czy pomógł specjalista?

      Usuń
    21. Pomógł Facebook, bo sam zareagował.

      Usuń
    22. No proszę, w końcu Facebook zareagował pozytywnie... Mnie to głównie banami raczy... 🙄

      Usuń
    23. Mnie raz jakiś wpis skasowali, kompletnie niewinny, a potem zwrócili z przeprosinami. Masakra.

      Usuń
  3. chleb, to wynalazek niezwykły - można go jeść całe życie, a "nie nudzi się".
    z tym zakazem kładzenia chleba do góry dnem, to zwyczaj wzięty z dawnych czasów - piekarze w ten sposób odkładali chleb dla kata, żeby nie pomylić z chlebem dla pozostałych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam wypiekłem już pokaźną ilość chleba na domowy użytek. Ani odrobina się nie zmarnowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tato, gdy jeszcze żył, namiętnie wypiekał chleby.

      Usuń
  5. to ja mam odwrotnie, lubię te różne chleby z paszą dla kur i wsadem do karmników, ale graham i pumpernikiel akurat też... czyli zgadzamy się i nie zgadzamy na raz... aha, i kiedyś taki był jakiś dziwny na pobliskim Statoilu, pojęcia nie mam, ile tam było chleba w chlebie i czy to było zdrowe, dietetyczne, jednak jak się trafił gorący to zawsze chętnie... ale... ja tam już nie mieszkam, poza tym ze Statoila zrobił się Circle-K, a tam już tego chleba nie ma... coś jak w wierszu Brzechwy o stonodze i pierogach...
    inna sprawa, że od jakiegoś czasu ja w ogóle jakoś mało pieczywa wciągam... pojęcia nie mam dlaczego, bo ja w jedzeniu kieruję się czuciem ("na Intuicję"), a nie myśleniem...
    na koniec jeszcze takie od dawna już spostrzeżenie sklepowe, że im w chlebie jest więcej chlebie w chlebie, tym jest droższy, rozumiem, że chleb z samego wypełniacza spożywczego powinien być za free, gratuit, tak?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ze Statoila też zrobiło się coś innego, nawet nie patrzyłam, co, ale dwa razy tankowałam. BP się już wyremontowało i wróciłam do niego. Zazwyczaj nie rozglądam się po sklepach na stacjach benzynowych, bo drogo i do bani, najwyżej w trasie coś przekąszę i wypiję kawę.
      A propos stonogi i pierogów napisałam kiedyś podobny wierszyk o ślimaku dla córki mojej kuzynki :-)

      Usuń
    2. tam było tak, że nie ma co się rozglądać, bo jak stoisz wieczorem w kolejce płacić za wachę to włazisz na to pieczywo, samo do ręki wskakuje, tak to było ustawione jakoś :)
      w wierszyku o stonodze najważniejszy jest w sumie przekaz puenty: "bo Białą pomalowano na Zielono, a do Zielonej stonogi (na żadne fuckin' pierogi) nie proszono", to pasuje do tak wielu sytuacji, że to chyba mój ulubiony wierszyk Brzechwy, LOL...

      Usuń
    3. Pamiętam 😊A mój ślimak po pierogach zapomniał drogi do domu :-)

      Usuń
  6. Przeczytalam jednym tchem! Bardzo ciekawa historia chleba, choc wiekszosc juz znalam, ale ladnie napisane, wiec tym chetniej przeczytane. Ja nie znosze chleba pszennego, za to uwielbiam taki z pasza dla kur, lubie tez razowy na miodzie, a takiego w Niemczech niestety nie znajdziesz, wiec kiedy bywalam w Polsce, to sie na zapas zajadalam.
    U mnie w domu chleb sie szanowalo, co prawda bez krzyza i calowania, ale nie wyrzucalismy. Tamten chleb, mimo ze bez ulepszaczy i konserwantow, dlugo trzymal, najwyzej wysechl, ale mozna go bylo latwo zreanimowac. Wspolczesny chleb z piekarni-gigantow plesnieje szybko mimo chemii, a moze wlasnie za jej sprawa? I taki bez zalu sie wyrzuca, bo chleb to on jest chyba tylko z nazwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie, też tego zjawiska nie rozumiem. chleby i wędliny naszpikowane chemią, a psują się w tempie kosmicznym. Może ta chemia jest właśnie po to, żeby szybko się psuło?

      Usuń
  7. Ja tam lubię chleb posypany czymś (widocznie mam w sobie coś z kury, czasami nawet zostawiam okruszki jak dla drobiu :D) i nie przekonam się do chleba w Irlandii - lubię wprawdzie ich chleb sodowy (jest lekko słodkawy i pasuje mi wyłącznie do ich tradycyjnych zup), ale biały chleb tostowy jest dla mnie wręcz niejadalny. Gdy muszę coś wcisnąć na szybko i kupuję już takie gotowe kombo, mój żołądek mi nie dziękuje. Poza tym w mojej rodzinie "chodzi" uczulenie na gluten: zapewne moja prababcia umarła z powodu niezdiagnozowanej celiakii i w ruletce te geny dostał mój tatko, który całe życie cierpi na sensacje żołądkowe (trochę się podleczył pieczywem bezglutenowym zanim to jeszcze było modne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz... Mój żołądek z kolei ma wywalone na wszystko 😅

      Usuń
  8. Pięknie Ci dziękuję za ten wykład o chlebie :-)
    Chyba jednak nie pogniewasz się ale najbardziej mnie wzruszyły zacytowane słowa Norwida.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie zamierzam na nikogo się gniewać!

      Usuń
  9. Piękny i smakowity temat. Bez chleba nie wyobrażam sobie życia, nigdy się nie znudzi.
    Szukam dobrego chleba, czasem przywozimy z różnych miejsc, kiedyś piekłam nawet, ale leniwa zrobiłam się.
    Pumpernikel zniknął ze sklepów, u nas nie ma, a lubię bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z obłędem w oczach jadłam ciemny chleb na Litwie i przywiozłam go, ile się dało. Pojawia się czasem na różnych jarmarkach (ten oryginalny litewski), ale cenę ma wywaloną w kosmos. Za pumperniklem przepadam, ale nie ma u nas problemu z kupnem, jest w hipermarketach i to po kilka gatunków.

      Usuń
    2. w rzeczy samej, to ostatni pumpernikel widziałem u siebie (Dln. Śląsk) w Dino trzy lata temu... bywa tylko taki semi, też prasowany, ale nie do końca... w sumie niezły i długo może leżeć, ale to już nie do końca to...

      Usuń
    3. To dziwne, u nas jest nawet wybór gatunków. Głównie w Kauflandzie i innych wielkopowierzchniowych.

      Usuń
  10. Najlepszy chleb jadłam w dzieciństwie- ojciec przywoził go z prywatnej piekarni ( choć wtedy prywaciarze byli tępieni). To był ogromny okrągły chleb. Mógł tydzień leżeć i nie spleśniał. I naszej piekarni GS też był chleb dobry. Potem już takich dobrych chlebów nie jadłam. Chleb bardzo szanuję i staram się, aby ani jedna kromka nie została wyrzucona, a jak spadnie na podłogę, to czuję się jakby popełniono świętokractwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze chleby, jakie jadłam, były na Ukrainie i na Litwie. Coś zwalającego z nóg!

      Usuń
    2. Pewnie tak, nie mam możliwości spróbować, a szkoda.

      Usuń
    3. Ja już też nie, to były wycieczki ode mnie z pracy. Dyrektor, który lubił zwiedzać, organizował je, teraz już jest na emeryturze, a my w czarnej d***.

      Usuń
    4. Teraz to już chyba tylko na Litwę, bo Ukraina niebezpieczna. Litwa ponoć piękna, chciałabym:)

      Usuń
    5. A jaki chleb pyszny! Taki prawdziwy, bez polepszaczy, czarny jak Afroafrykanin, na miodzie. Żarłam bez opamiętania i jeszcze do domu przywiozłam.

      Usuń
    6. Czarny jak Afroafrykanin, to taki jak sadza w kominie? Na miodzie? Hmmmmm.......

      Usuń
    7. No, chciałam napisać Murzyn, ale kto wie, czy mnie za to nie zechcą zamknąć. Chodzi mi o takiego bardziej z Kenii.

      Usuń
  11. Ładny wpis :-) Prażuchy w życiu nie widziałam, ale chętnie bym spróbowała. Z małomiasteczkowego dzieciństwa pamiętam kolejki w piekarni w oczekiwaniu, aż piekarz na wielkiej łopacie przyniesie prosto z pieca gorące chleby i zsunie je na drewniane półki, a potem walkę z samą sobą, żeby zjeść tylko piętkę, zanim chleb doniosę do domu. Do dziś uwielbiam piętki i skórki! Chleb litewski też lubię, ale absolutnym mistrzostwem był dla mnie zwykły chleb na zakwasie, wypiekany w piekarni chyba w Narewce na wschodzie Polski- kupowaliśmy go na wagę w małym wiejskim sklepiku przy zalewie Siemianówka. Był wielki, prostokątny, ciemniejszy i cięższy niż ten zwykły pszenny, ale nie tak zwarty jak litewski, idealnie w połowie drogi między tymi chlebami. Niestety, w mojej części Polski nieosiągalny, więc tęsknię za nim wciąż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie chleby litewskie i ukraińskie to absolutne mistrzostwo świata! Prażuchy też nie jadłam ani nie widziałam, ale słyszałam o niej.

      Usuń
  12. Prażuchy podawane z świeżo topioną słoninką i surówką z marchewki i jabłka to ulubione danie mojej babci. Jadłam u niej i smakowało mi, natomiast w mojej wersji, choć wg jej przepisu, nie do przełknięcia, niestety.
    Uwielbiam chleb, ale ze względu na uchyłki mogę tylko biały i bez zdrowiutkich ziarenek, więc często piekę sama bez zakwasu.
    Życzę Tobie i wszystkim Twoim Komentatorom, by nie tylko nikomu chleba nie zabrakło, lecz także, by każdy miał wybór tego ulubionego, dobrej jakości i do chleba też by się zdało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do bani z ziarenkami, zdrowiutkie to one są dla drobiu! Chleb niezaśmiecony jest najlepszy.
      Nie widziałam nigdy prażuchy, nie wiem, czy by mi smakowała. Jednak w obliczu tego, co jedzą ludzie na świecie, to może być luksusowe danie.

      Usuń
  13. Zazdroszczę wszystkim, którzy mogą zjadać bezkarnie chlebek. Od lat nie jem nic mącznego. Nie, nie z diety odchudzającej. Po prostu nie trawię cukrów i węglowodanów. Rok temu się zbuntowałam i gorzko pożałowałam. Jedz na zdrowie i niczym się nie przejmuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuję się, ja nie z tych, co by na diety patrzyli :-)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Ja tak średnio. Z ciast to tylko kluseczki, mniam, mniam :-)

      Usuń
  15. Ale co to za facecyje z tą prażuchą!:) Prażucha w Lubelskiem to ziemniaki dokładnie utłuczone na gorąco, do nich dosypuje się nieco białej maki pszennej i mocno podgrzewa, po to, aby ziemniaki zrobiły się zwarte i lśniące. Do tego świeżutkie skwareczki i kiszony ogórek i ... pychota:) No nie wiem, co to Ci przyszło do głowy, aby podejrzewać nas o jedzenie smażonej mąki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze poinformowane źródła mnie uświadomiły. A rączki tu, ja niewinna jestem!

      Usuń
  16. Smakowicie..oj, smakowicie.
    .Lubię te z ziarenkami, razowe i i zwykły pszenno-żytni, orkiszowy, graham...itd. jest w czym wybierać, bo i odmian pszenicy sporo., ale.... Jak tak sobie pomyślę o jajkach od kur ( tych z wolnego wybiegu naturalnie hodowanych) i ich wartości odżywczej to.....( ...szkoda, że nie wiedzą co robią/znoszą- ile dobra)-to czasem mam chęć na zmianę nawyków żywieniowych. Same ziarna i bez gryzienia... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz znosić jajka?!

      Usuń
    2. Raczej dowartościować te w jajnikach, hi,hi...:-)Mimo, że zagrożenie ciążą już dawno minęło, ale kura ( domowa) ze mnie wyłazi/ a raczej siedzi...

      Usuń
  17. nie jest to mój faworyt, jeśli już, to żytni. nie mam sentymentu, wywalam do resztek bio, bez problemu. jak każde jedzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za chlebem nie przepadam, dlatego poważam tylko niektóre gatunki.

      Usuń
  18. Coś w sobie ten chleb ma, że zajmuje tyle naszej uwagi i troski.
    Osobiście też wolę zwykły chleb i taki najczęściej kupujemy i raczej nie wyrzucamy. Jak coś czasem zostaje, to suszę i mielę na bułkę tartą - choć z chleba ;) albo w ostateczności wyrzucam do bio. Ale ogólnie dużo chleba się marnuje, bo ludzie hurtem kupują, a potem wyrzucają do śmietnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wysuszone resztki pieczywa przerabiam na bułkę tartą :-)

      Usuń
  19. Beata Huet
    Bez chlebka
    Będą nas dociskać
    żołnierskim trepem
    W zamian obiecają
    brioszki na kolację
    jesiotra
    drugiej świeżości
    widowisko
    lżejszej kategorii

    *
    Chlebek lubię i było mi bardzo źle przez siedem lat bezglutenowej diety. Lubię z ziarnami tudzież z paszą, ze słonecznikiem i maczkiem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję za tak wzbogacające zakończenie roku.
    Żeby Nowy Rok był dla Ciebie bardzo pożywny i smaczny.

    OdpowiedzUsuń
  21. O proszę jaki fajny tekst o chlebie. Swoją drogą, jam prosty człowiek. Lubię sobie podjadać podpłomyki takie z płyty kuchennej ;D i również nie lubię ziaren w chlebie, tylko właśnie ten najmniej (rzekomo) zdrowy biały. Jeszcze jakiś tam, ale zapomniałam nazwy, nie żytni bo żytni mi nie smakuje ;). w każdym razie z tych ciemniejszych bo niby lepszy. Ale i tak wracam jak bumerang do białego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Podpłomyki, ale skąd wziąć płytę kuchenną?

      Usuń
  22. Mogę mieć pustki w lodówce, ale kiedy chleb jest i kawy nie zbywa, spokojna jestem. Ciemny chleb, czarna kawa...podstawy mojej egzystencji żywieniowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojej odwrotnie - biały chleb i biała kawa :-)

      Usuń
  23. Zachwycająca opowieść. Uwielbiam chleb, ale ten prawdziwy jest raczej dla mnie niewskazany
    Niech Nowy Rok obdaruje Cię zdrowiem, pomyślnością i spokojem.
    Niech zwykła codzienność będzie czasem niezwykła
    Pozdrawiam serdecznie początkiem roku

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam to szczęście, że w mojej miejscowości jest piekarnia, która wypieka smaczny chleb.
    Gdy jadę w gdzieś w odwiedziny zabieram w prezencie chlebek żytni, z mąką prażoną, na zakwasie. Trzeba tylko naprawdę rano wstać, bo później to tylko białe zwyklaczki o smaku "jak wszędzie ".
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku , zdrowia dla Ciebie I pupilki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dl mnie te białe zwyklaczki są najlepsze.
      Dziękuję za życzenia, Tobie też wszelkiego dobra życzę, nie tylko na cały rok, ale i na całe życie.

      Usuń
  25. Teraz już o chlebie wiem wszystko!:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubię chleb z paszą dla kur, jak również samą paszę, pod warunkiem, że mogę wybrać ziarna, jakie wchodzą w jej skład. Najchętniej bym jadł chleb żytni na zakwasie, ale jasna cholera, kiedy ja go ostatnio jadłem?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas bywa. Żytni lubię, ale oczywiście bez paszy dla drobiu.

      Usuń