08 czerwca 2025

185. Istnieje

Wielokrotnie spotkałam się ze zdaniem, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń damsko-męska. Zwolennicy tej tezy twierdzą, że to zawsze jest śliska sprawa, że najczęściej kończy się obopólną miłością albo co najmniej zadurzeniem jednej ze stron, że prędzej czy później tych dwoje wyląduje ze sobą w łóżku. Pewnie, że w wielu wypadkach dłuższe relacje damsko-męskie mogą zostać nacechowane podtekstem erotycznym lub przerodzić się w związek partnerski, ale nie jest to obligatoryjne, jak chcieliby niektórzy. To zbyt powierzchowne i płytkie pojmowanie więzi międzyludzkich, które są daleko bardziej złożone. Stanowczo będę bronić tezy, że można się przyjaźnić z mężczyzną, będąc kobietą i odwrotnie. Za dowód niech posłużą dwa przykłady z mojego życia.

W czasach licealnych przyjaźniłam się z Adamem. Przyjaźń ta nie była podszyta żadną „ciągotą”. Oczywiście w klasie i pośród znajomych spoza niej byliśmy postrzegani jako para, choć tak nie było. Znając siłę oddziaływania stereotypu, nawet nie próbowaliśmy tego dementować. Adam zakochany był po uszy w Aneczce, która nie dawała mu nadziei i ja na pewno nie byłam mu niezbędna do żadnych amorów. Moją głowę zaprzątał także ktoś zupełnie inny (ku zaspokojeniu ciekawości: Pawełek mu było). Aneczka miała zaś swojego chłopaka i Adam też nie był jej do niczego potrzebny. Przyjaźniąc się również z Aneczką, postanowiłam trochę szczęściu dopomóc i jam to, nie chwaląc się, sprawiła, że po studniówce jednak zostali parą. Małżeństwo nie przetrwało, ale nasza przyjaźń pozostała taką, jaką była.

Dziś mam również innego przyjaciela. Tom jest o kilka lat ode mnie starszy i ma rodzinę: żonę, dwójkę mądrych, dorosłych już dzieci oraz dwóch wnuczków. Dobra, nie będę ściemniać – przez dwa lata mieliśmy romans. W końcu jego żona się połapała, a mnie zrobiło się jej żal Zakończyliśmy to, co nie oznacza, że skończyła się nasza znajomość. Od dziewiętnastu lat lat Tom – człowiek bardzo serdeczny, dobry i ciepły – wspiera mnie, podtrzymuje na duchu, pociesza, zagrzewa do walki i przybywa z odsieczą, gdy trzeba pomóc w rozwiązaniu problemów. W wielu wypadkach pomogłam i ja Tomowi, przy czym załatwienie jednej z ważnych spraw kosztowało mnie bardzo wiele czasu (około roku), zachodu i wysiłku. W ten sposób, bezinteresownie, postępują tylko przyjaciele. Ponieważ nie mieszkamy w tym samym mieście, a zdarzały się różne sytuacje życiowe, to bywało i tak, że lądowaliśmy na nocleg w jednym łóżku. Już widzę, jak w tym miejscu triumfalnie ślinią się obrońcy poglądu, że „to się musiało tak skończyć”. Zwłaszcza, gdy nikogo więcej w pobliżu nie było i do wszystkiego dojść mogło. Rozczaruję oślinionych: „mogło” nie równa się „musiało”. Utożsamianie spania w jednym łóżku (wynikłego na dodatek z konieczności) z uprawianiem seksu jest symptomem myślenia prostackiego. Tym, którzy mimo wszystko mi nie uwierzą, a’priori oznajmiam, że mi to lotto. Najważniejsze jest, że znam i napisałam prawdę. Od dawna twierdzę, że przyjaźń to piękniejsza siostra miłości.



94 komentarze:

  1. Trudno mi cokolwiek na dany temat powiedzieć, bo nawet kiedy ja myślałam, że pomiędzy mną a kolegą to tylko przyjaźń, to ci koledzy dążyli jednak do bliskości cielesnej. Co nie oznacza, że im się udawało. Z reguły kończyła się ta " przyjaźń" ich oburzeniem. Strzelaniem focha...
    W końcu uwierzyłam Kobuszewskiemu, który wierzy w przyjaźń damsko- męską... w przypadku, kiedy ona ma 80 lat , on 30.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobuszewski wielkim autorytetem był!
      No widzisz, u mnie strzelanie focha nie wystąpiło.

      Usuń
    2. W moim przypadku jedna taka przyjaźń skończyła się fochem nie tylko w stosunku do mnie ale i do moich bliskich. Nagle się okazało, że nie rozpoznaje moich sióstr i rodziców.

      Usuń
    3. To przejaw zwyczajnej, prymitywnej głupoty.

      Usuń
    4. to jest nieco inna sytuacja... czasem jedna osoba od początku pragnie zbliżyć się do drugiej /zwykle facet do kobiety, ale bywa też odwrotnie/ i aby tak się stało zaczyna od nawiązania relacji kumplowskich, czy wręcz przyjacielskich... ale tą drugą osobę interesuje tylko to, nic poza tym... gdy dochodzi w pewnym momencie do konfrontacji, pokazania kart często kończy się to fochem na skutek urażonej ambicji...

      Usuń
    5. Zgoda, może i tak być.

      Usuń
  2. Kiedyś dawno, w moim poprzednim życiu, miałam takiego przyjaciela. Był dla mnie wielkim wsparciem i wiedziałam, że w każdej sytuacji mogę na niego liczyć. Zawsze mogłam zadzwonić, poradzić się, poopowiadać...
    Niestety, w którymś momencie przybrało to nieoczekiwany obrót i zaczęło rodzić się uczucie. Ta sytuacja popsuła wszystko, pojawiła się zazdrość, pretensje o brak uwagi i atencji i... odeszłam od tej znajomości :(
    Właściwie to nie mam zdania na ten temat. Mój przykład nie może być wyznacznikiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wszystko jest subiektywne i zależy od osobistych doświadczeń.

      Usuń
  3. ja nie wierzę, bo ja po prostu wiem, że taka przyjaźń istnieje, bo sam tego doświadczałem i doświadczam... to bardzo proste: jest fajna relacja, są pozytywne wibracje wzajemne, ale przekazywanie ich sobie metodą bezpośrednią żadnej ze stron nie interesuje...
    oczywiście czasem się zdarza, że któreś nagle poczuje chuć, poniesie tą osobę, różnie potem może to dalej się rozwijać, ale tylko zdarza się, nie zawsze tak być musi i zwykle nie jest...
    ale...
    cały czas mówimy o przyjaźni w popularnym znaczeniu: bliskie, zażyłe kumplowanie się... niektórzy ludzie rezerwują słowo "przyjaźń" tylko na taką pisaną przez duże "P"... tą kwestię jednak pominę żeby nie komplikować, bo nie zawsze jest jasne czy dana przyjaźń jest przez duże "P", czy tylko przez trochę mniejsze...
    ...
    natomiast rzecz jasna bzdurą jest twierdzenie jakoby spanie dwojga osób różnej płci w jednym łóżku miało automatycznie oznaczać mizianie, jak najbardziej się zgadzam, że to jest prostackie myślenie i tworzenie problemu tam, gdzie go nie ma...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. jest jeszcze jeden aspekt sprawy... otóż zdarza się, że jakaś para się rozchodzi... stereotyp mówi, że od tej pory stają się wrogami, ale to jest fałszywy stereotyp... można się rozstać aksamitnie i tak zmodyfikować wzajemne relacje, że tacy ludzie się potem kumplują, a nawet przyjaźnią... oczywiście nie zawsze tak jest, ale też się zdarza...

      Usuń
    2. p.s. 2. na deser taka wrzutka: zdarzają się ludzie aseksualni, tacy, których sprawy zasadnicze po prostu nie kręcą, nie interesują... nie jest to żadna patologia, czy choroba, po prostu taki mają gust... przypuśćmy, że spotyka się dwoje takich osób, płci przeciwnych, nawiązują bliższe relacje i co teraz?...
      oddajmy głos poecie:
      "...zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?"...

      Usuń
    3. Gdy się rozwodziłam, byłam wściekła i zdeterminowana, ale gdy przyszło co do czego, rozstaliśmy się spokojnie i nawet z tego żartując. Eks mieszkał u mnie jeszcze po rozwodzie przez dwa miesiące. Zaprzyjaźniliśmy się i przez kilka lat było git. Potem coś mu sieknęło do łba i obraził się... na własną córkę jak gówniarz. Od tej pory nie utrzymuje z nami żadnego kontaktu.
      Jeżeli chodzi o aseksualnych, mam taką koleżankę. Mąż BARDZO ją kocha i mimo wszystko nie chodzi na dziwki. Maja dwie zdolne córki.

      Usuń
    4. nie do końca rozumiem... to skąd się wzięły te dwie córki?... ale okay... co prawda przypadków partenogenezy u ludzi nigdy nie stwierdzono, ale są jeszcze inne realne sposoby wyprodukowania sobie przez kobietę dzieci, niż metoda bezpośrednia...
      tak więc już rozumiem... mamy do czynienia z wtórną aseksualnością... wiele kobiet tak miewa, że gdy się spełnią macierzyńsko to libido spada im do zera... byku zrobił swoje, więc ciućkać już nie musi, ma tylko pensję do domu przynosić... facet ma wtedy przesrane... ten akurat się pogodził z sytuacją i w efekcie coś mu tam w środku uschło, czyli również wtórna aseksualność...
      tylko, że ja mówiłem o ludziach aseksualnych od samego początku, którzy jak na randce słuchają płyt i oglądają kolekcję motyli, to oni NAPRAWDĘ to robią i nic poza tym...

      Usuń
    5. Ależ bycie aseksualnym od samego początku nie wyklucza zachodzenia w ciążę! Ze względu na tę drugą osobę można przecież godzić się na seks, tyle że nie ma się z tego frajdy.

      Usuń
    6. okay, już to wszystko sobie uporządkowałem, są na przykład ludzie, dla których istotne jest tylko rozmnażanie, albo tacy, którzy to robią tylko dlatego "bo tak się robi"...
      tak w ogóle, to w niektórych dawnych kulturach ludzie nie widzieli związku między seksem i rozmnażaniem, że w ciążę się zachodzi od wiatru lub wody morskiej...

      Usuń
    7. A dzieci znajduje się w polu w kapuście albo przynosi je bocian i perfidnie podkłada.

      Usuń
    8. ale oni, dorośli ludzie naprawdę w to wierzyli... kobitki wypinały się na wiatr lub fale morskie i czekały...

      Usuń
    9. Ja tego nie rozumiem. Jeszcze pod koniec XX wieku spotkałam dziewczynę, która do siódmego miesiąca nie wiedziała, że jest w ciąży. Myślała, że przytyła. To było takie wsiowe buraczysko.

      Usuń
    10. też znalem podobny przypadek, tylko dziewczyna była akurat specyficznej sytuacji, bo w pudle, w AŚ... też myślała, że tyje, bo wiele z nich tyło: mało ruchu, zajadanie stresu, poza tym była ćpunką opiatową, więc miała popieprzone babskie sprawy: długo nie miała okresu, etc... do tego opieka lekarska marna, do ginekologa nie można się było dostać z dnia na dzień, więc gdy się w końcu dostała, okazało się, że jest w piątym, czy szóstym miesiącu, a siedziała niewiele krócej...

      Usuń
    11. No, to trochę usprawiedliwień jednak ma. A tamta buraczyca nic na swoje usprawiedliwienie, chyba tylko wrodzoną tępotę.

      Usuń
  4. Jest, istnieje i wcale nie musi konczyc sie w lozku (nie mam na mysli lezenia obok siebie), choc oczywiscie moze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście że przyjaźń męsko-damska istnieje i to bynajmniej nie jest nadzwyczajne zjawisko. Szczególnie gdy facet jest gejem i ostatnie o czym myśli to bzyknięcie kobiety 😉 A tak już bardziej poważnie, to wszystko zależy od podejścia i tego gdzie człowiek postawi sobie granice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli facet jest gejem, albo kobieta leską, to całe zagadnienie traci sens, trzeba je zmodyfikować do pytania, czy istnieje przyjaźń męsko - męska lub damsko - damska... ale prawdziwe schody zaczynają się, gdy zaczynamy rozważać osoby mające gust bi i to takie schody bez poręczy...

      Usuń
    2. @Maruda - nie komplikuj spraw 😃, ja tu o tradycyjnych parach mówię.

      Usuń
    3. @PKanalia - zawikłałeś sprawy jeszcze bardziej niż Stasiek. A pora nie sprzyja myśleniu, poddaję się 😂

      Usuń
    4. Ok, to popierdzielmy sprawy jeszcze bardziej i wspomnijmy o osobach Biseksualnych 😂 Jak już komplikować to na całego 😉

      Usuń
    5. o osobach bi to ja wspomniałem jako pierwszy, ale cóż, obowiązku czytania wszystkich komentarzy w wątku nie ma :P :)

      Usuń
    6. Miałam to w pamięci. W każdym razie komplikujecie obydwaj.

      Usuń
    7. chodzi tylko o to, aby nie marginalizować takich osób, bo to ludzie, a nie ideologia...

      Usuń
    8. Jednak to wciąż mniejszość odstająca od większości.

      Usuń
    9. nie byłby tego taki do końca pewien... otóż przy pomocy różnych badań, bynajmniej nie tylko ankietowych, lecz bardziej naukowych, bardziej ścisłych, wyszły pewne dość ciekawe fakty:
      otóż wśród mężczyzn sytuacja jest prawie zero jedynkowa: otóż panów mających gust "hetero", zdecydowanie, stuprocentowo jest zdecydowana większość, potem są panowie stuprocentowo "homo", zdecydowana mniejszość, za to panów "bi", takich pomiędzy, jest bardzo niewielu, nikły odsetek, margines...
      wśród kobiet sprawa jest bardziej zawikłana: pań "hetero", stuprocentowo, jest sporo, o wiele więcej, niż pań stuprocentowo "homo", których jest dość niewiele, za to szalenie bogaty jest obszar odcieni szarości pomiędzy jednym i drugim gustem, niektóre badania pokazują, że większość pań jest "bi" z rozmaitymi odchyłami w jedną lub drugą stronę...
      to ma jakieś tam swoje wytłumaczenie biologiczne /kwestie kulturowe są tu tylko wtórne, pochodne/ różnicami specyfik seksualności obu płci i to intuicyjnie jest nawet do przyjęcia...

      Usuń
    10. Mniejszość też swoje prawa powinna mieć i nawet w komentarzach na blogu nie wolno ich dyskryminować. Warto też zadać pytanie czy istnieje przyjaźń księdza z ministrantem, bo ten wątek niesprawiedliwie również został pominięty 😂

      Usuń
    11. @PKanalia, skąd Ty czerpiesz takie informacje? Chyba dużo ciekawych rzeczy czytasz.

      Usuń
    12. @Maruda - trafiłeś idealnie! To niesprawiedliwe z mojej strony, że pominęłam ten wątek. Mniejszość duchowo-ministrancka mogłaby poczuć się urażona, a nawet oskarżyć mnie o obrazę uczuć religijnych! 😂

      Usuń
    13. czytam same ciekawe rzeczy, na przykład teksty na blogu niejakiej Frau Be, ROTFL...

      Usuń
  6. Sama nie doświadczyłam, choć męża uważam też za przyjaciela, ale widywałam takie przyjaźnie i nie jest to dla mnie jakaś nierealna sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bo jednak zdarzają się takie relacje w rzeczywistości. A w miłości, w związku tym bardziej przyjaźń musi być. Ludzie niezaprzyjaźnieni nie znieśliby długotrwałego związku bez tego.

      Usuń
  7. Istnieje? Tezę o sliskosci raczej popieram. Mój ostatni przyjaciel, a raczej dobry kumpel z którym na wyprawy rowerowe jeździłam, kiedyś podczas przebierania właśnie na jakimś wypadzie, żadnej z dziewczyn nie było w zasięgu wzroku, poprosiłam o pomoc przy zapięciu stanika, przebierałam się na imprezę, zamiast zrobić to o co prosiłam, złapał mnie za cycki i nie był to zartobliwy dotyk. Rzecz się działa przy otwartych drzwiach pokoju i ktoś przyuwazyl sytuację i zinterpretował po swojemu. Ostateczny efekt był taki ze wymiksowalam się z tej grupy. Jedną parę przyjaciół jednak znam, on ma żonę, ona męża i sami się śmieją, że są dla siebie jak drugie małżeństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teza o śliskości nie wzięła się znikąd. Natomiast ja miałam na myśli raczej taką prawdziwą, nieśliską (szorstką???) przyjaźń.

      Usuń
  8. Aby pogodzić te różnice zdań wymyślono pojęcie "Friends with benefits" i po problemie. Nie interesuje mnie zaś czy ktoś z kimś, czy raczej nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że jest możliwa, ale to bardzo wątły głosik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wątły. Masz taki a nie inny pogląd na tę sprawę i wolno Ci go mieć. Pozdrawiam!

      Usuń
  10. no więc moje bogate doświadczenie damsko męskie, nie potwierdza i nie zaprzecza. miałam kumpli, że ani gugu i miałam, że owszem gugu. i sprawy się czasem komplikowały. bo albo ja chciałam więcej albo on. także ten. Temperament. ale jakoś żonaci mi nie leżeli, czy dzieciaci, znaczy nie byłam powodem rozpadania się związków....chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje doświadczenie jasno wykazuje, że w życiu jest różnie. Że jest i nie ma, że można i że nie można.

      Usuń
    2. a to oznacza, że takie zdecydowane deklaracje można se w buty wsadzić...

      Usuń
    3. a to oznacza, że takie zdecydowane jednostronne deklaracje można se w buty wsadzić...

      Usuń
    4. Jednostronne jak najbardziej w buty. Tak sobie myślę, że jeśli relacja jest prawdziwa, to żadnych deklaracji nie potrzeba.

      Usuń
  11. Czym w sumie różni się miłość od przyjaźni? Jeśli kocham kogoś, to to jest miłość, tak? Kocham wnuczkę, syna, przyjaciółki i na swój sposób przyjaźnię się z nimi. Miłość romantyczna to tylko jedna z odmian miłości, a i ona nie wyklucza przecież przyjaźni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie wyklucza. Przyjaźń jest, moim zdaniem, doskonalszą formą miłości.

      Usuń
    2. to ma ręce i nogi: miłość jest jedna, czasem słabsza, czasem silniejsza, za to różne mogą by sposoby jej realizacji, okazywania jej...

      Usuń
    3. No bo jedno nie wyklucza drugiego.

      Usuń
  12. Istnieje i nie istnieje :)))). Kazdy ma inne spojrzenie na sprawe. Ja nie doswiadczylam wsrod rowiesnikow ale z innymi pokoleniami tak, szczegolnie starszym ale i calkiem mlodszym. :))) Moze dlatego, ze nie jestem stanu wolnego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żeby stan cywilny miał z tym coś wspólnego.

      Usuń
    2. Jak to nie ma jak wlasnie ma.

      Usuń
    3. Moje doświadczenie pokazuje, że nie ma.

      Usuń
    4. stan cywilny ma pewne wtórne znaczenie: osobie stanu wolnego łatwiej jest się zakumplować, zaprzyjaźnić /bez miziania/ z osobą przeciwnej płci, niż osobie w związku /szczególnie rejestrowanym/, bo tą drugą blokuje obawa, że może być posądzona o to mizianie...

      Usuń
    5. Oczywiscie, nie wszystkim pasuje taki trojkat. Zreszta przyjaznienie sie kobieta z kobieta lub mezczyzna z mezczyzna tez jest poddawania weryfikacji gdy sie jest w zwiazku. Inne sa priorytety i juz. Dla swietego spokoju :)))

      Usuń
    6. *poddawane weryfikacji

      Usuń
    7. O, nie! Nie ma poświęcania przyjaźni dla chłopa!

      Usuń
    8. Już był taki jeden, któremu się wydawało. Szybciutko go naprostowałam.

      Usuń
    9. Nie ma poswiecenia jednej przyjazni dla drugiej. :))))

      Usuń
    10. Nie ma, bo jeśli ktoś stawia takie żądania lub okazuje zazdrość, to znaczy, że nie jest to prawdziwa przyjaźń i nie ma o czym mówić.

      Usuń
    11. Jest tez cos takiego jak lojalnosc. Trudno byc lojalnym wobec obydwu jednakowo.

      Usuń
    12. Podziwiam wiec taka umiejetnosc!

      Usuń
    13. E tam, co tu podziwiać...

      Usuń
  13. Całe życie wierzyłam w to, że przyjaźń męsko-damska jest możliwa. Ja co prawda jej nie doświadczyłam, ale miłości też nie. Czy to oznacza, że mam negować ich istnienie? Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  14. zarówno miłość, jak i przyjaźń wymaga zaufania. gdy trafi na osoby różnopłciowe, to bliskość często przerodzi się w miłość, bo przecież intymność jest formą zaufania. można stawiać granice, wiedząc, że nie zostaną przekroczone. czyli od nas zależy, jak daleko przesuniemy je dla siebie. czasami człowiek zwyczajnie potrzebuje się przytulić, a mając przyjaciela, łatwo zapomnieć o świecie i pozwolić sobie na bezgraniczną chwilę.
    może i istnieje taka przyjaźń, jako nieskonsumowana (jeszcze?) wzajemność, a może nie. każdy sam musi sobie odpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Trzeba wiedzieć, czego się chce i starannie badać swoje alter ego.

      Usuń
  15. Ostatnią przyjaźń "damsko-męską" miałam w przedszkolu z pewnym Krzyśkiem. Budowaliśmy różne rzeczy z klocków i kopaliśmy doły w piaskownicy. Potem byli już tylko "zwykli' kumple, ale wierzę w znajomość damsko-męską bez podtekstów

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem, nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć , bo nie przyjaźniłam się heteroseksualnie, jedynie homo, i to jest naprawdę przyjaciel 🤷🏻‍♀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam dwie takie przyjaźnie jednopłciowe, ale i męskiego przyjaciela także.

      Usuń
  17. To co robi się ze znajomością zależy od ludzi. Przyjaźń damsko-męska jest możliwa i powinna być podstawą związku. Tak myślę z perspektywy . Jest wg.mnie w dużym stopniu gwarantem trwałości relacji i udanego związku. Jest czymś ponad ,, chemią,, . Ale jak wiadomo, nie każdy się nadaje do takiej relacji, chociaż wszyscy chcieliby mieć udane związki ( poza samotnikami).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! I tuś mi mądrze zagadała, dać Ci wódki!
      Znam jeden związek, który się rozleciał. Ona, analizując przyczyny, doszła do doskonałego wniosku: "Bo myśmy nie zdążyli się zaprzyjaźnić".

      Usuń
    2. I jeszcze - właśnie, to od ludzi zależy, co zrobią z relacją. Mądra z Ciebie dziewczyna.

      Usuń
    3. Są pewne symptomy, które mogą wskazywać na charakter jakiejś relacji i wtedy potrzebna jest komunikacja między ludźmi. A jak wiadomo, tylko z przyjacielem -ta komunikacja jest możliwa na każdym poziomie i o wszystkich sprawach, a nie z kimś kto udaje. Wtedy podskórnie człowieka coś powstrzymuje . I raczej nie o zaufanie tu chodzi...
      Stąd tak ważna jest przyjaźń w relacji dwojga bliskich sobie ludzi. Nie każdy chce się zaprzyjaźnić/ być partnerem , bo to wymaga odejścia od tradycyjnego schematu związku. Nic nowego, ale warto wiedzieć czego się chce od życia.Sie babcia nawymądrzała....:-)

      Usuń
    4. Ale bardzo mądrze się nawymądrzała. Tylko dlaczego zaraz "babcia"? My młodziutkie jesteśmy! W każdym razie ja na pewno, ale podejrzewam, że Ty też 😎

      Usuń
  18. Hmmm (głęboki namysł)... Skoro można natknąć się salon fryzjerski damsko - męski to zapewne i przyjaźń damsko - męska może się przytrafić.

    OdpowiedzUsuń
  19. Też mam przyjaciela. Takiego prawdziwego, do tańca i do różańca, na dobre i na złe... Tyle, że homo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaciela homo też mam, ale homo się nie liczy 😉

      Usuń
  20. A widzisz - mieliście romans.

    Też mam przyjaciela i nie sypiam z nim. :) Ale to różnie bywa. Miałam wieloletniego przyjaciela od liceum i parę lat po szkole, postanowiliśmy zostać parą. Związek nie przetrwał, powód był krzywdzący dla mnie, straciłam i faceta i przyjaciela. Ale może i dobrze, bo wyszło szydło z worka.
    Potem długo nie umiałam zaufać mężczyźnie.
    Teraz mój obecny przyjaciel jest zaufaną osobą, w porządku facet. Ma kobietę, na której mu zależy, sytuacja między nami jest bardzo klarowna.
    Można jeszcze przyjaźnić się gejem, też bezpieczna relacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mieliśmy romans, ale NAJPIERW. Od tzw. pierwszego wejrzenia się zaczął. Przyjaźń przyszła PO. A z gejem, owszem, też się przyjaźnię, ale nie o to chodziło w tekście 😎

      Usuń
  21. Korciło mnie, by odpowiedzieć, a jednocześnie się powstrzymywałem, bo podchodzę do sprawy emocjonalnie. Ale w końcu niech będzie, są emocje - jest zabawa! Otóż nie tylko wiem, że istnieje przyjaźń damsko - męska, ale również ogarnia mnie gniew, gdy ktoś twierdzi, że nie istnieje, a to z tego powodu, że tym samym inputuje mi, że chcę przelecieć te kobiety, z którymi się przyjaźnię. Najbardziej zaś irytuje mnie, gdy coś takiego słyszę od kobiety, z którą myślałem, że się tylko przyjaźnię. Tekst "gdybym tylko chciała, to dawno by coś między nami było" jeszcze jakoś znosiłem, bo po prostu padł on kiedyś z ust urodziwej dziewczynki, która uważała, że każdy facet chce być jej facetem, zupełnie nie biorąc pod uwagę tego, że fama o gościnności w kroku połączonej z comiesięczną zmianą partnera nie każdego faceta kręci - i to nie ze względu na jakąś nadzwyczajną "cnotliwość" mężczyzny, czyli mnie, tylko na fakt, że taki temperament kobiety oznacza nawet nie kłopoty, a KŁOPOTY, które dawno temu mi się przejadły do porzygania. Gorzej znosiłem, gdy jakaś kobieta uważała, iż jest moją partnerką, choć mnie o tym nic nie było wiadomo, a zdarzyło się to razy kilka. Bo litości..., jak dorosła osoba może uważać się za partnerkę kogokolwiek, jeśli nie tylko razem nie spali, ale nie całowali się, ani nawet nie chodzili za rękę. Oczywiście w pewnym momencie dochodziło do wyjaśnienia nieporozumienia i... była histeria.
    Wracając do wątku głównego, bardzo bym się rozczarował i zirytował, gdyby te kobiety, z którymi łączy mnie przyjaźń, były przekonane, że tak naprawdę jesteśmy partnerami, ale wierzę, że gatunek ludzki nie zdefraudował rozumu do tego stopnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chcę w to wierzyć, choć co do rozumu to... Wiesz, różnie bywa, zwłaszcza ostatnimi czasy.

      Usuń
  22. Ech, mam kilku przyjaciół, którzy są mężczyznami, ale jest to relacja czysto znajomoścowa. Nawet kiedyś zastanawiałam się, czy czuję do nich coś więcej. Ale poza tym, że cieszę się na ich widok bardziej niż na widok innych ludzi to chyba nie. A to jest według mnie za mało, by mówić o miłości.
    Odnośnie Twojego ostatniego komentarza u mnie to dziękuję za wstawienie się za mną, ale musiałam go usunąć. Przepraszam, ale podejrzewam kim jest ta osoba i myślę, że po przeczytaniu go jeszcze bardziej by się nakręciła, zaczęłaby Ciebie obrażać, byłoby mi jeszcze bardziej przykro, niż kiedy teraz tylko po mnie jeździ. Niech się kisi w swoim jadzie. Jednak jeszcze raz dziękuję za wzięcie mnie w obronę. Pozdrawiam, mam nadzieję, że się o to nie gniewasz i mnie rozumiesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się nie gniewam, lepiej usunąć niż walczyć z gadem. Ale że mnie cholera wzięła na miejscu, gdy ten komentarz przeczytałam, to fakt. Zagotowałam się i mi się ulało.

      Usuń