07 lutego 2025

Gówniany post

Pamiętacie początki pandemii? No tak, głupie pytanie, wiadomo, że pamiętacie. Pierwszym towarem, który zniknął z półek sklepowych był papier toaletowy. Widać ludzie bardziej obawiają się sraczki niż głodu.

No fajnie, ale dobrodziejstwo papieru toaletowego nie od początku było dane ludzkości. Trudno powiedzieć, czym posługiwali się nasi protoplaści po zejściu z drzew, ale wiadomo, że w bardzo dawnych czasach ludzkość używała do celów higieniczno-toaletowych… kamieni i innych materiałów naturalnych: muszli, mchu, liści, siana. Czujecie klimat? Podcierali się kamieniami! Korzystano też z wody i śniegu (miłych doznań, gdyby ktoś zdecydował się wypróbować śnieg).

W antycznej Grecji istniało używane do celów toaletowych pessoi sporządzone z małych kamyczków lub kawałków potłuczonych naczyń ceramicznych. Co ciekawe, Grecy lubili wydrapywać na pessoi imiona swoich wrogów. Pomysł zupełnie bliski naszym czasom, gdy produkuje się papier toaletowy z nadrukiem przedstawiającym nielubiane osoby.

Pessoi
Starożytni Rzymianie dysponowali już specjalnie do tych celów wymyślonym przyrządem zwanym tersorium lub xylospongium). Była to gąbka umocowana na kijku, kształtem przypominająca dzisiejszą szczotkę do mycia muszli klozetowej. Seneka Starszy opisał nawet w liście do rzymskiego urzędnika Lucillusa przypadek popełnienia samobójstwa za pomocą tego szlachetnego urządzenia, które gladiator wepchnął sobie do gardła. Higienę gąbki zachowywano, myjąc ją w roztworze soli lub w occie.

Tersorium
W I wieku naszej ery pojawiły się kawałki tkanin, ale był to wysoce luksusowy wynalazek, na który mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi. Mniej zamożni używali trawy, piasku, siana, muszli, a nawet gołych rąk.

W starożytnych Chinach posługiwano się kawałkami bambusa owiniętego szmatkami. Jako że jednak Chińczycy byli wynalazcami papieru, oni pierwsi wpadli na pomysł używania go w celach toaletowych (choć nie od razu). Pomysłodawcami byli mieszkańcy dworu cesarskiego w Nankinie. Pierwsze wzmianki o tym pochodzą z VI wieku naszej ery. W XIV wieku Chińczycy produkowali już miliony opakowań papieru toaletowego w arkuszach, a na życzenie rodziny cesarskiej wykonano nawet papier pachnący.

W Japonii używano drewienek zwanych chuugi.

Ciekawostkę może stanowić fakt, że gdy w XVIII wieku w USA zabrakło papieru toaletowego, używano zamiast niego… kolb kukurydzy.

Sięgano również po katalogi, poradniki i kalendarze.

Prawdziwy przełom przyniósł wiek XIX, kiedy to Joseph Cayetty zaczął produkować papier toaletowy w fabryce. Wpadł on także na pomysł nasączania go wyciągiem z aloesu i reklamował produkt jako lekarstwo na hemoroidy. Od tego momentu rynek papieru toaletowego zaczął się dynamicznie rozwijać. Już u schyłku XIX wieku pojawił się papier z perforacją dzielącą go na „listki”.

Papier toaletowy Cayetty'ego
22 lata po Cayettym zaczęto produkować papier toaletowy w rolce.

W czasie II wojny światowej Anglicy, zapewne w przerwach między walkami, wynaleźli papier dwuwarstwowy.

Warto wspomnieć o czasach kryzysu lat 80-tych w Polsce, gdy papier toaletowy był towarem deficytowym. Wówczas trzeba było zdobywać go mozolnie, stojąc godzinami w gigantycznych kolejkach, na koniec szturmując sklep.

Dzisiejsze wytwórnie oferują papiery we wszystkich wzorach, kolorach, zapachach, o różnej długości i liczbie warstw, nawilżane, z nadrukiem, z wytłaczanymi wzorami.





Pojawiły się też podajniki, ręczne i bezdotykowe.

Myślę, że należy złożyć hołd współczesnej rolce papieru toaletowego, bo na myśl o podcieraniu się kamieniem albo kolbą kukurydzy cierpną mi pośladki.

W tej „dupnej” historii zdumiewa fakt, że mamy XXI wiek, rocznie produkuje się miliardy rolek papieru toaletowego, a mimo to na świecie istnieją jeszcze miliony ludzi, którzy wciąż go nie używają.

W Księdze Rekordów Guinnessa odnotowano największą rolkę papieru toaletowego na świecie. Składały się na nią 93 tysiące metrów kwadratowych papieru zwinięte w rulon o wysokości 2,58 metra i średnicy niemal 2,96  metra. Ciekawe, kto miał aż taką potrzebę!

04 lutego 2025

165. Odezwa do narodu

Moi drodzy!

Dziś jest pamiętny dzień. Zapamiętam tę datę chyba do końca życia.

4 lutego 2025 r.

Ostatni, osiemdziesiąty czwarty dzień leczenia Fanty ze śmiertelnej choroby.

Ostatnia kapsułka drogiego leku sprowadzanego z zagranicy.

Nie wiem, co by było, gdyby nie Wasza pomoc. Przejęliście się losem mojej kotki i ufam, że cała Wasza życzliwa pomoc nie pójdzie na marne. Krew pobrana, pojechała do wyspecjalizowanego laboratorium. Pozostaje nam czekać na wynik jej badania i żyć nadzieją, że choroba już nie wróci (czasem to się, niestety, zdarza).

Dziękuję Wam.

Dziękuję wszystkim, którzy podtrzymywali mnie na duchu w każdy możliwy sposób.

Dziękuję gorąco tym, którzy wsparli finansowo naszą Zrzutkę.

Dziękuję za wszystkie telefony oraz długie, pokrzepiające i polepszające nastrój rozmowy i zainteresowanie losem Fanty (w szczególności PKanalii 😎).

Dziękuję za udostępnianie na blogach i Facebooku linku do Zrzutki oraz za zachęcanie innych do wzięcia w niej udziału.

Byliście i jesteście wspaniali. Drzemią w Was ogromne pokłady empatii. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, więc teraz wiem, że można na Was liczyć.

Nie znajduję dość mocnych słów na wyrażenie mojej wdzięczności wobec Was. Mogę tylko w nieskończoność dziękować.

Zatem jeszcze raz serdecznie dziękuję!