Ilu mamy polskich noblistów?
Policzmy:
- Maria Skłodowska-Curie – w dziedzinie fizyki i drugi raz w dziedzinie chemii,
- Henryk Sienkiewicz – w dziedzinie literatury,
- Władysław Stanisław Reymont – w dziedzinie literatury,
- Czesław Miłosz – w dziedzinie literatury,
- Lech Wałęsa – nagroda pokojowa,
- Wisława Szymborska – w dziedzinie literatury,
- Olga Tokarczuk – w dziedzinie literatury.
Czyli siedmiu, tak wychodzi, prawda?
Tymczasem oficjalna lista noblistów wymienia jeszcze innych
Polaków. Dlaczego o nich się nie mówi i nie pamięta?
Zostali zepchnięci w niepamięć z powodu polsko-katolickich
uprzedzeń, ponieważ byli Żydami. Polska nie uznaje ich za Polaków, chociaż właśnie
w Polsce przychodzili na świat, zdobywali wykształcenie, a polski
język był ich macierzystym, ewentualnie drugim. Byli to:
- Albert Michelson urodzony w Strzelnie (fizyka),
- Tadeusz Reichstein urodzony we Włocławku (fizjologia lub medycyna),
- Isidor Izaac Rabi urodzony w Rymanowie – tylko 70 km od Rzeszowa (fizyka)
- Leonid Hurwicz zamieszkały w Warszawie (ekonomia),
- Józef Rotblat urodzony w Warszawie (nagroda pokojowa),
- Isaak Bashevis Singer urodzony w Leoncinie (literatura),
- Menachem Begin urodzony w Brześciu nad Bugiem (nagroda pokojowa),
- Jerzy Szarpak zamieszkały w Polsce (fizyka),
- Roald Hoffmann urodzony w Złoczowie, który wówczas należał do Polski (chemia).
Wielu z nich miało obywatelstwo polskie (podczas gdy np. Maria
Skłodowska-Curie nigdy go nie miała), ale przez powtarzające się fale
działań antysemickich byli zmuszeni szukać miejsca do życia w innych
krajach. Jesteśmy przykładem niechlubnym, wyjątkiem pośród innych krajów. Nawet
Niemcy szczycą się swoimi semickimi noblistami.