30 kwietnia 2024

114. Dżipampkin!

Doczołgałam się do długiego weekendu. Nareszcie! Pięć dni wytchnienia przyda mi się po wyjątkowo gorącym okresie w pracy i tuż przed Armagedonem o nazwie „matury”.

Kilka dni wcześniej Dzieciątko postawiło mnie przed faktem dokonanym, rzecząc, co następuje: „Matka, jedziemy do Dżipampkina. Bilety w tę i z powrotem kupione, noclegi zarezerwowane, za jedzenie płacisz ty.”

No to jedziemy. Okrutnie się cieszę. Pełnia szczęścia!