Wulgaryzmy i przekleństwa to wcale nie
tylko – jak mogłoby się wydawać – domena naszych czasów. Istnieją i zawsze
istniały momenty, w których człowiek potrzebuje sobie ulżyć, używając do
tego wyrazów o wyjątkowej ekspresji. Są to np. ból, frustracja, a nawet
ulga.
Królową polskich wulgaryzmów i jednocześnie
najstarszym „nieprzyzwoitym wyrazem” jest KURWA.
Po kurwie rozpoznają Polaków nawet
obcokrajowcy. Jest to naprawdę stare słowo, liczące sobie więcej niż 600 lat.
Bezpośrednio oznacza prostytutkę, a wywodzi się od staropolskiego słowa kura, którym nazywano kobietę lekkich
obyczajów. Niektórzy upatrują również jej pochodzenia z łaciny, od
przymiotnika curvus – krzywy. Nasza
poczciwa kurwa została uwieczniona na
piśmie już na początku XV wieku (w 1415 roku).
W prostej linii od kurwy pochodzi SKURWYSYN
– niegdyś bardzo poważna obelga mająca świadczyć o rzekomym pochodzeniu
delikwenta.
Sympatyczna DZIWKA początkowo brzmiała dziewka
i oznaczała córkę, później pannę, wreszcie wiejską dziewczynę, służącą. To
ostatnie znaczenie rozszerzyło się z czasem na świadczenie wszelkich usług
– w tym seksualnych i tak dziewka
została dziwką.
Słowem, które charakteryzuje się
wspaniałym zakresem znaczeniowym jest czasownik PIERDOLIĆ. Jego pochodzenie nie zostało z całą pewnością
wyjaśnione, jednak najprawdopodobniej wziął się od rzeczownika pierdoła oznaczającego starego,
pierdzącego mężczyznę. Wulgaryzmem wyraz ten stał się dopiero na przełomie XIX
i XX wieku.
Poczciwa DUPA, wulgaryzm łagodny, miły i niemal przyjemny (jak na nasze
czasy) był onegdaj zupełnie niewinnym słowem oznaczającym dowolną dziurę, na
przykład dziuplę czy jamę. Skupiwszy się na jednym otworze, uczyniliśmy z neutralnej
dupy dupę wulgarną, która zastąpiła
dawną rzyć.
Pięknych przykładów dostarcza męskie
przyrodzenie. FIUT (od fiukania – gwizdania) zapewne wziął
początek od podobieństwa kształtu do gwizdka.
Z kolei KUTAS oznaczał w XVII i XVIII wieku wełniany frędzel
będący ozdobą stroju szlacheckiego, a zwłaszcza słynnych pasów słuckich.
Dopiero później nabrał znaczenia wulgarnego.
Jakże popularny dziś CHUJ wziął się najprawdopodobniej od
indoeuropejskiego hoi – prężny, dziarsko sterczący. Następnie pojawił się chujec – samiec świni, wieprz rozpłodowy. W miarę rozwoju
języka jego znaczenie się zawęziło.
Niejako do pary dysponujemy wyrazem PIZDA. W języku prasłowiańskim
oznaczał on odbyt, otwór, którym się pierdzi utworzony od
słowa pьzděti – pierdzieć, bździć.
Do dyspozycji mamy jeszcze swojski
czasownik JEBAĆ (i wszelkie jego
pochodne) wywodzący się wprost z prasłowiańskiego jebti lub jebati, co znaczyło
spółkować. Jak widać, od pradawnych
czasów jego znaczenie się nie zmieniło.
Nie mam pojęcia, dlaczego o tym wszystkim
napisałam. Chyba uznałam pochodzenie wulgaryzmów za rzecz ciekawą. Ale zawsze
mogę ten tekst komuś zadedykować 😄.
Super tekst! Ja na pewno go prześlę Przyjaciółce, która twierdzi, że w Polsce staliśmy się bardzo ordynarni ostatnio :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przyjaciółka ma rację, co nie znaczy, że wcześniej też nie byliśmy wulgarni :-)
UsuńTradycja rzecz święta :)
UsuńJasne. I każdy prawdziwy Polak-katolik powinien jej czynić zadość!
UsuńTakiego tekstu się nie spodziewałem, ale muszę przyznać że pomysł fajny :-) Ostatnio na topie jest wulgaryzm "jebać", zyskał na popularności dzięki rządowi, który sprawił że połowa Polski jebie PiS :-) Natomiast słowo KURWA jest u nas do tego stopnia popularne, że powinno je się wpleść do hymnu :-) Z pewnością wiele by na tym zyskał :-)
OdpowiedzUsuńTrafiłeś w samo sedno!
UsuńPo tym wpisie już nie czuję się najwulgarniejszym wśród blogerów. Przebiłaś mnie, bo nawet ja nie wpadł bym na o by np. szukać genezy słowa PIZDA :-)
UsuńCzyżby to oznaczało, że teraz palma pierwszeństwa przysługuje mnie?
Usuńa ja bardzo lubię bułgarskie "putka" /np. popularna w Bulgarii fraza to "w putku majku!" (pol: "w pizdę mać!")/, a ostatnio nabrało ono dla mnie jakiegoś nowego wydźwięku, gdy czytam o pewnym znanym medialnie Rosjaninie :)
UsuńNie znałam tego bułgarskiego wyrażenia, dźwięczne jest i pasuje do owego medialnego Rosjanina :-)
UsuńZdecydowanie, ale bynajmniej nie planuje sie poddać i zaprzestać rzucania kurwami na blogu, szczególnie gdy życie wciąż dostarcza powodów ku temu :-)
UsuńMhm. Sprawa jest chyba dyskusyjna, bo ten tekst ma charakter "popularnonaukowy", a w innych za bardzo nie kurwuję chyba...
UsuńCzyli nie muszę czuć się zdetronizowany? :-) Trochę mi użyło :-)
UsuńNie musisz, nie musisz. Nie jestem łasa na zaszczyty :-)))
UsuńAle jesteś autorką najbardziej nietypowego wpisu jaki do tej pory widziałem, więc możesz być z siebie dumna :-)
UsuńW takim razie dumnie wypinam pierś!
UsuńJak po order :-) Prawda jest taka że każdy z nas przeklina a ci którzy uważają się za świętych klną najbardziej :-)
UsuńTeż mi się tak wydaje. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...
UsuńLepiej kląć niż kogoś zamordować :-)
UsuńA wiesz, że marzę o zamordowaniu jednej osoby? I nie jest to Jaro.
UsuńWiem :-) Ja też mam takie osoby, więc Cię rozumiem :-) Ale i nie warto przez nich iść do pierdla na resztę życia :-)
UsuńNo owszem, nie warto. Ale pomarzyć można...
UsuńPewnie że można, podobnie jak życzyć niektórym osobom żeby je trafiło :-)
Usuńbo zamordować trza mądrze, z pomyślunkiem, to nieprawda, że nie istnieje "morderstwo doskonałe"... chłopaki od realnego pierwowzoru filmu "Dług" wszystko ogarnęli bezbłędnie... niestety jeden z nich dał dupy, okazał się cienki, zakapował kumpla i siebie... tak to jest, gdy się pozwala stadu decydować, co jest dobre, albo złe...
UsuńWspólnicy w takich sprawach zawsze są niepewnym elementem, dlatego lepiej ich również się pozbyć albo po prostu nie mieć.
UsuńNajlepiej nie mieć. Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki.
UsuńWarto czerpać z mądrości ludowych :-)
UsuńTo jest akurat niedokładny cytat z wiersza dla dzieci Brzechwy, ale możliwe, że przysłowie było wcześniej.
UsuńDawno Brzechwy nie czytałem, a przecież rozsławił moje miasto :-)
UsuńNo widzisz?! Błąd!
UsuńCzuję się jak niewdzięcznik, a to przecież dzięki temu człowiekowi ktokolwiek o tej mieścinie słyszał :-) Gdyby chrząszcz nie zabrzmiał w trzcinie to marny byłby nasz los... :-)
UsuńMarny! :-) Swoją drogą - ciekawe, kto wymyślił tę nazwę.
UsuńWstyd się przyznać, ale nigdy się tym nie interesowałem :-)
UsuńMógłbyś trochę poszperać w miejscowych legendach lub historii.
UsuńOczywiście, że bardzo ciekawy temat i pożyteczny wpis - dziękuję.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pochodzenie słowa kurwa od łacińskiego curvus - osoba która zeszła z prostej drogi, to słowo prostytutka zdaje się być jego zaprzeczeniem - oznacza wszak stanie prosto w miejscu publicznym ==> https://www.etymonline.com/word/prostitution
Nie wiem czy tego już na tym blogu nie wspominałem, ale w tym kontekście zawsze przypomina mi się rozmowa Himilsbacha z Maklakiewiczem. Gdy Maklakiewicz zauważył, że zamiast kurwa można elegancko powiedzieć - córa Koryntu, wtedy Himilsbach zasugerował używanie terminu - wnuk Koryntu zamiast... no sami wiecie czego.
bo ja wiem, czy prosto?... nieraz stoją oparte o coś, aby wyeksponować np. kształtne biodro...
Usuńp.jzns :)
Lechu, powiedzieć komuś "wnuku Koryntu" to niesamowity bajer :-)))
UsuńPKanalio, sądzę, że owo "prosto" to rodzaj przenośni.
UsuńJako komentarz przytocze cos z zycia. W Niemczech tez uzywa sie slowa KURVE, a znaczy to ni mniej, ni wiecej ZAKRET. Nasze dzieci mowia jezykiem mieszanym, na ogol lepiej wychodzi im po niemiecku, ale czasem wtracaja slowa polskie lub spolszczaja niemieckie. Corka znajomej robila prawo jazdy i kiedys opowiadala, jak o malo nie doszlo do wypadku, wiesz ciocia, na tej kurwie obok ogrodu botanicznego.
OdpowiedzUsuń"curva/curvus" to po łacinie po prostu "krzywa/krzywy", co obecnie funkcjonuje w wielu językach po drobnych modyfikacjach... ale etymologię polskiego "kurwa" można tak tłumaczyć, jako określenie kobiety, która zboczyła, skręciła z jedynej słusznej linii postępowania, np. "czarnekowej drogi cnót niewieścich"...
Usuńp.jzns :)
Pantero, to jest proste pokrewieństwo z łacińskim "curvus". Kiedyś moja pobożna koleżanka była na wycieczce we Włoszech, gdzie dosiadła się zakonnica-przewodniczka. Zakonnica była Włoszką i co chwilę kurwowała do kierowcy, a prawdziwi polacy-katolicy zastygali ze zgrozy.
UsuńPKanalio, ja tam nie uważam, żeby prostytutki były zupełnie pozbawione cnót niewieścich, zachowują bowiem sporo walorów (niewieścich jak najbardziej) :-)))
Usuńczy ja napisałem "czarnekowych" aż tak zbyt drobnym drukiem, żeby mój żart nie był zrozumiały? :)
UsuńO, fucktycznie - przegapiłam :-))
UsuńPKanalio, badz laskaw mnie oswiecic, co znaczy "p.jzns", bo jestem blondynka o malym rozumku i nie moge rozkminic skrotu. O lacinskiej etymologii niemieckiej kurvy wiedzialam jednak mimo to. ;)
Usuńpozdrawiać jak zwykle niezwykle serdecznie :)
UsuńDziekuje :)
UsuńTo jego znak firmowy :-)
UsuńNa chodniku stoją dwaj kolesie i obok nich, kręcąc biodrami, przeszła damesa.
UsuńJeden z nich zapytała drugiego:
- Kurwa, kto to?
- Kurwa!
- O, kurwaaa, zajebista dupaaa!
No cóż...
Usuńostatnio czytam powieść historyczną, w której akcja dzieje się w czasach Mieszka, tak w latach zanim zdobył władzę, autor nie sili się na stylizację i bohaterowie klną na luzie po współczesnemu, niemniej jednak ciekawe jest, jak naprawdę brzmiały wiązanki słów publicznych w wykonaniu starożytnich Słowian, bo jakieś chyba musieli wykonywać?...
OdpowiedzUsuńchoć z drugiej strony, czy w tamtych czasach istniało rozróżnienie na słowa "brzydkie" i dopuszczalne na salonach?... wydaje mi się, że ludzie komunikowali się "po prostu" i nikt nie wnikał w to, czy ktoś się skrindżuje po jakiejś kwestii, bo nikt się nie krindżował...
p.jzns :)
Sądzę, że starożytni Słowianie klęli się na bóstwa, np. na Welesa! Niech cię Licho porwie!
Usuń"klnąć" common, a "kląć (się) na coś" to chyba nieco inne, choć pokrewne bajki... inna sprawa, że Słowianie /i nawet później, wręcz po dziś dzień się to zdarza/ magię słów traktowali dość poważnie... czytałem takie opracowanie, gdzie był przykład zakazu używania słowa "żaba" przy dziecku, bo mogło nabrać jakichś jej niefajnych cech i używano zamienników, np. "kicka"...
UsuńI tak, i nie. Z jednej strony wulgaryzm to co innego niż klątwa ("magia słów), a z drugiej strony klątw często używa(ło) się jako wulgaryzmów i odwrotnie.
Usuńna koncertach rockowych jest jedno i drugie naraz, gdy publika skanduje: "napierdalać!": formułka magiczna, żeby kapela zaczęła grać i wyraz negatywnych emocji, że jeszcze nie zaczęła :)
UsuńSerio tak jest?
Usuńserio tak jest, to znaczy serio, że taki okrzyk od dawna powszechnie funkcjonuje, interpretację już mniej serio sam dorobiłem...
Usuńostatnio... hm... ostatnio to ja w tym roku nie byłem na żadnym koncercie, ale słuchałem niedawno Pol'And'Rock na żywo z YouTube i widać... znaczy słychać było, że ta świecka tradycja ma się świetnie...
Muszę chyba uważniej słuchać koncertów przez okno...
Usuńprzypomniałaś mi czasy świetności Ursynaliów, gdy faktycznie nie było sensu marnować kasy na koncerty, bo wystarczyło mi otworzyć okno...
Usuńtak teraz patrzę w necie, kto grał w tym roku i ja pindolę!... wychodzi na to, że pewna epoka się skończyła, a świat zszedł na łosie, skoro nawet kapela disco polo zmieściła się w składzie...
no, ale co mnie to?... przecież ja tam już od dawna nie mieszkam...
Ja jestem otoczona z trzech stron. W najbliższym sąsiedztwie mam stadion, bulwary ze sceną koncertową i halę widowiskowo-sportową. Za oknem mam do dyspozycji koncerty, festiwale, mecze piłki nożnej i żużel.
UsuńDla równowagi stara rzyć obecnie w ogóle wulgarnie nie brzmi. Wyobrażam sobie, że na salonach nawet dama mogłaby powiedzieć "A w rzyć mnie pocałuj" i nie popełniłaby faux pas :)
OdpowiedzUsuńNie popełniłby, ale głównie dlatego, że jakieś 99% w ogóle nie wiedziałoby, co to za słowo.
UsuńU mnie jako odmiana pomieszania z poplątaniem funkcjonuje chuju muju dzikie węże. I a propos węży takie pytanie: czy jak węża boli ogon to jego boli cały wąż?
OdpowiedzUsuńTrzeba sprawdzić, gdzie zaczyna się ogon!
Usuńtak, czy owak kiedyś ten ogon ustaje, a wtedy ustaje cały wąż, bo co to za wąż bez ogona?... ale najważniejsze, że ustaje ból, bo samo się nie boli, co najwyżej błyska...
Usuńp.jzns :)
aha, a ogon zaczyna się przy dupie, nawet węże mają jakieś dupy, chyba że rosówki, bo one całe są dupą...
UsuńZ tego wynika, że ten wężowy ogon jest całkiem krótki.
UsuńDoczytałam. Ogon węża zaczyna się tam, gdzie kończą się żebra, czyli za kloaką. Stanowi około 20% długości zwierzątka.
Usuńbo w rzeczy samej tak jest, ogon zaczyna się w okolicach dupy, tam, gdzie kończy się kiszka, coś w tym guście:
Usuńhttps://2.bp.blogspot.com/-lSy_V7R94mA/TXYJVGzNLQI/AAAAAAAAABQ/Ew4QRTForWw/s1600/anatomiaweza.gif
Niezły żołądek! :-)))
Usuńi jakie wątróbsko, ale jak się wszystko łyka w całości, to trzeba mieć sprzęt do tego do obróbki, wąż to nie motylek, soczku z kwiatków nie wciąga...
UsuńNo i się dowiedziałam :) Całe życie człowiek się uczy :D
UsuńA i tak głupi umiera. Tylko jedni mniej, drudzy bardziej :-)
UsuńPKanalio, z taką wątróbką to mógłby wódę grzmocić :-)
UsuńWulgaryzmów obecnie jest tyle, że czasami mam wrażenie, iż nie słyszę zwykłych czasowników, tylko same wulgarne przerywniki. Widać i słychać, ile w ludziach agresji.
OdpowiedzUsuńDedykować możesz panu Obajtkowi, który używa ile wlezie, a dziennikarki uczy kultury...
Tak, też obserwuję to zjawisko. Zwłaszcza kochana młodzież potrafi tak komponować wypowiedzi, że składają się z samych wulgaryzmów i ani jednego niewulgarnego słowa tam nie ma (no chyba że spójniki).
UsuńNiestety nie tylko młodzież ma taką zdolność komponowania wypowiedzi. Czasem wdaje mi się, że to starsi więcej wulgaryzmów używają.
UsuńA tekst jak zawsze ciekawy
Pozdrawiam ciepło chłodnym, wrześniowym porankiem
A ja pozdrawiam ze słońcem - cieplutko u nas.
UsuńChwali się wyjaśnienie naukowe 😁. Wulgaryzmy to słowa użytkowe i bardzo dobrze, że są, bo lubię sobie czasem powiedzieć. Natomiast w kulturze czy blogosferze męczą = równają do dna i niczego nie przekazują. Strasznie to przykre, jak w kabaretach widownia śmieje się głównie jak usłyszy "kurwa" i panowie od kabaretu zaczynają nadużywać tego guziczka rozumiejąc, że występują przed publicznością, która nie załapie subtelności, a na śmiech przy "kurwie" można liczyć. Gdy czytam teksty na blogach, które nadużywają tego elementu, za drugim trzecim piątym razem, nie czuję nic, nic mi z tekstu nie wynika, poza tym, że wiem, że autor nie miał pojęcia jak to napisać inaczej.
OdpowiedzUsuńSoczyste słówko użyte od czasu do czasu dla wzmocnienia wydźwięku jakiegoś tekstu czasem jest potrzebne, ale zgodzę się, że ilość hurtowa i w kółko powtarzanana nie tylko razi, ale i zniechęca. Natomiast kabarety, o których wspomniałaś, są z reguły prymitywne i mnie w ogóle nie śmieszą ani nie pociągają - bez względu na słownictwo.
UsuńWłaśnie ze wzmocnieniem można przesadzić, czasami jak słucham/czytam niektórych ludzi, to nabieram przekonania, że nadmiar wulgaryzmów ma wyrazić pustkę ich życia. Sama rzucam mięsem, gdy mnie laptop lub inne technikalia zawodzą. Czasami też kurwuje, gdy rozmawiam z moich Kochanym o polityce. No ale poza tym to miód i orzeszki, staram się raczej słownictwo rozwijać niż zwijać ;) Nagromadzenie wulgaryzmów powoli doprowadza do upadku polskiego kabaretu.
UsuńNiestety, przy polityce nie da się nie kurwować :-)))
UsuńSię trochę dokształciłam.
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, iż w świecie realnym znana jestem z tego , że urwami rzucam. I innymi zresztą też.
Uważam ,że nieraz nieraz trzeba coś wyjaśnić zwięźle i wtedy słowo na literę k jest przydatne.
W Internecie staram się iść drogą kultury i spokoju, ponieważ może jakieś dziecko lub młodzież tekst mój przeczytać.
Chociaż od młodzieży to dopiero można się nauczyć.
Od młodzieży zwłaszcza.
UsuńA powszechnie wiadomo jest, że każdy czasem musi, żeby go nie rozerwało.
Bardzo pouczające, w jednym miejscu tyle bluzgów:) Ja z tych, co stosują terapię zastępczą, takie np. urwał nać albo szlagen trafen:)) ale to wszystko przez to rodzinne wychowanie, w domu do czasu mej dorosłości nie usłyszałam jednego nawet przekleństwa. A potem się wyprowadziłam:) ale ***** *** umiem:)
OdpowiedzUsuńOśmielam się zauważyć, że ***** *** to kluczowa umiejętność :-)
UsuńCzytając wpis przypomniało mi się, iż słyszałam kiedyś od księdza taką anegdotkę, że kiedy był w Rzymie na studiach, to jeden z jego kolegów zapytał go, co to znaczy "Jezu ufam Tobie" i "Kurwa mać", bo te dwa zwroty słyszał najczęściej w Watykanie. Na to ksiądz odrzekł, że to pierwsze wyrażenie to przejaw polskiej pobożności, a to drugie - niekoniecznie :D. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ tym drugim, co to niekoniecznie, wiąże się całkiem sporo anegdot :-)
Usuńjeszcze chwila a wulgaryzmy staną się obowiązkowe w każdej lekturze i oficjalnych wypowiedziach. mam wrażenie że trwa wyścig - kto więcej i dosadniej. celebryci, aktorzy, politycy, literaci i każdy inny ze świecznika.
OdpowiedzUsuńTak. Jakiś czas temu stały się obowiązkowe w poezji, na szczęście ta moda już mija.
Usuń