Tak, nie da się ukryć, tęsknię za
Wami. Wyć wciąż się chce i dół nic a nic się nie spłyca, mimo to przez łzy i
pochlipując, piszę, bo chcę do Was. Dało się to na pewno zauważyć, bo powoli
wracam do wizytowania Waszych blogów, aczkolwiek jestem jeszcze bardzo krucha i
chwiejna. Za cokolwiek chciałabym się zabrać, opadają mi ręce i zastygam w
apatii. W kwestii poszukiwania siebie w sobie jeszcze nie doszłam z sobą
do porozumienia. Lęgnie się we mnie za sprawą jednej/jednego spośród Was pewien
pomysł i chyba wcielę go w życie.
Jak łatwo się domyśleć, w związku
ze stanem ducha nie dzieje się u mnie nic ciekawego. Nudy.
Pozbyłam się starego legowiska,
oczekuję na nowe, śpiąc na podłodze.
Drzwi i lusterko w samochodzie
wymienione na nowe.
Brakuje mi prawej ręki, ponieważ
mam ostry stan zapalny stawu barkowo-obojczykowego. Ale i tak jestem oburęczna.
Dzisiaj zaliczyłam w to miejsce zastrzyk.
Wczoraj kolega rozśmieszył mnie
na całe dziesięć minut, opowiadając dowcip:
Przychodzi mucha do restauracji.
- Poproszę porcję gówna.
- Z cebulą czy bez? – pyta kelner.
- Bez, bo by mi z gęby jechało.
Dziękuję wszystkim, którzy do mnie piszą i dzwonią. To jest naprawdę cudne.
Dowcip fajny i przypomniał mi taki:
OdpowiedzUsuńDo angielskiego pubu wchodzi koń, siada za barem i prosi o herbatę z cytryną.
Barman podaje, koń wypija i wychodzi.
Gość przy stoliku obok pyta barmana:
- nie dziwi pana, że koń zamówił herbatę z cytryną?
- mnie dziwi, że bez mleka!
Na podłodze śpisz, jak w akademiku na waleta:-)
Dzisiaj już nie chce mi się śmiać, jestem jakaś beznadziejna.
UsuńDobrze, że się odezwałaś. Nie trzeba niczego na siłę. Samo to, że dajesz znać, że jesteś to już dużo. Kruchość to nie słabość, tylko stan przejściowy i chociaż trudny, to bywa też początkiem.
OdpowiedzUsuńPomysł, który w Tobie kiełkuje, brzmi jak dobry znak. Czasem właśnie z takich cichych impulsów rodzi się coś potrzebnego.
P. S. Puszek twierdzi, że podłoga to całkiem dobre miejsce do spania🐾
Ja mam trzy Puszki, dwie twardo śpią ze mną, trzecia - u córki na poduszce. A co się będzie zniżać do poziomu reszty?
Usuńmoje Puszki to twarde, (neo)wiejskie koty, więc dla nich to nie problem kimnąć się nawet na betonie jeśli im warunki meteo akurat pasują, a przedtem jeszcze poprzewalać się z boku na bok...
Usuńp.s. kiedyś za dzieciakowych czasów w moim rodzinnym Milanówku przychodziły nam na posesję takie dzikie, nie przypisane do żadnego domu koty... dostawały michę jak podeszły pod dom, ale na tym koniec, kolegować się za bardzo nie chciały... miały dziurę do komórki na graty i tam sobie pomieszkiwały... kiedyś dziadek rozpalił duże ognisko na ogródku, już nie pamiętam, co on tam palił, ale to był jakiś grubszy remanent... było dość mroźno, ale sucho, bezśnieżnie... końcu to ognisko się wypaliło i gdy popiół był już do zniesienia, to te koty wlazły w ten popiół... najpierw się potarzały, potem nieco zagrzebały w tym popiele i poszły spać... wcześniej jeden był szary, drugi bury, a trzeci taki biały w różne łaty... to po tym spaniu zmieniły wizaż na koty z piekła rodem i tak parę dni to trwało, zanim wróciły do swojego umaszczenia...
UsuńU mojego kuzyna w Falenicy cała dzielnica się stołuje 😊😺🐾🐈🐈⬛
UsuńMoże ten trzeci Puszek to francuski piesek?😉
UsuńNie, to brytyjski kotek, co wyjaśnia wszystko (charakterek) 😅 🐈⬛
Usuńoj pani ja byłam tak zajechana, że nie bywałam , nie pytałam, przepraszam :-( wybacz mi.
OdpowiedzUsuńale juz wszystko dobrze, czy jeszcze zdychasz? w pozyzji horyzontalnej? obok mnie ? zapalenie stawu przykra sprawa i bolesna. współczuję bardzo.
przytulam.
i zacznij sie cieszyć wakacjami nareszcie, boooo za chwilę koniec balu panno lalu.
Dostałam wczoraj zastrzyk ze sterydu, może choć trochę ruszy... Pieprzyć rękę, pieprzyć wakacje, pieprzyć bal, pieprzyć wszystko, amen.
UsuńJa nawet nie mam czasu o sobie pomyslec, bo jak nie obowiazki w domu, to jakies wizyty lekarskie, badania, , zakupy i proby powrotu do zycia, ktore koncza sie niepowodzeniem. I dlatego mi glupio, ze nie zadzwonilam do Ciebie.
OdpowiedzUsuńAle gdybys potrzebowala pogadac, to mniej wiecej o tej porze mam chwile wytchnienia i pogadalabym.
Nie, spoko... ja i tak nie mam nic do powiedzenia, taka we mnie nicość i pustka... A Tobie też nie zazdroszczę.
Usuńspanie na podłodze to prawie nigdy nie jest do końce spanie na podłodze, coś tam zawsze się podkłada, nie liczę rzecz jasna sytuacji, gdy ktoś zagonił na imprezie... trochę mam w tym wprawy, znaczy w spaniu na podłodze, nie zazgonianiu bynajmniej, przynajmniej, żeby nie było, nabrałem jej podczas licznych wypraw z namiotem... nigdy wtedy nie brałem ze sobą żadnych karimat, bo po co tachać takiego grzmota, niby lekki, ale w sumie kłopotliwy... po prostu znajdujemy kilka pudeł tekturowych i jest tak samo, chyba nawet lepiej izoluje w zimniejsze noce...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
*/errata: nie zagonił, tylko zazgonił... aczkolwiek jeśli ktoś się zagonił, to też może zazgonić...
UsuńJednakowoż nie wszędzie poniewierają się kartonowe pudła, więc jednak karimata czasem się przydaje.
UsuńJa zupełnie nie mam doświadczenia w takich dzikich noclegach. Natomiast w domu podłogę mam ciepłą i równą, a jak Bóg pozwoli, to i czystą 😅, śpi się OK.
Usuńjakich znowu dzikich?... większość campingów jest jakoś tam cywilizowana... ale faktycznie, bywają i takie mniej cywilizowane, że niektóre aż prawie dzikie... nie wspomnę już o rozbiciu namiotu gdzieś poza campingiem, to już faktycznie można uznać za dziki nocleg...
Usuń...
kartonowe pudła, do tego czyste, a nie jakieś uświnione ze śmietnika to przeważnie nie problem wykombinować, naprawdę rzadko się zdarza za takim nachodzić, zwykle się idzie do jakiegoś sklepu i wystarczy się uśmiechnąć do pani za kasą, wielkie mecyje...
"Dzikie" to znaczy nie w łóżku i nie w domu. Dopuszczam spanie na leżaku nad Atlantykiem oraz na balkonie rodziców 😅
UsuńDobrze, że się odezwałaś :) z samochodem całkiem szybko poszło, ale współczuję zapalenia ... trzymaj się i realizuj swoje pomysły 💗💗💗
OdpowiedzUsuńGwoli ścisłości, nie mam ani jednego swojego własnego i tylko jeden cudzy.
UsuńI co ja Ci tu mam napisać mądrego? Sama żem siebie ostatnio poszukująca. Tyle że jednak z powodu różnych obowiązków człowiek jakiś taki ciągle zajęty niewiadomoczym, i rozproszony jednocześnie. A jeszcze przy okazji jakiś wirus się przyplątał, i puścić nie chce.
OdpowiedzUsuńŻyczę, żeby Ci szybko przeszła kontuzja barku, z doświadczenia wiem, że to dość upierdliwa dolegliwość.
Bark upierdliwy, życie upierdliwe, ja upierdliwa, brak mnie upierdliwy, wszystko upierdliwe i niech to szlag.
UsuńO bólu obojczyka coś wiem, bo kiedyś też miałem pozrywane. Ten ból mija po czasie.
OdpowiedzUsuńPonoć wszystkie bóle przemijają w końcu. Ostatecznie razem z życiem, jeśli nie prędzej.
UsuńZ barkiem przejdzie, tu czas uleczy, wiem coś o tym. Gorzej z duszą. Nie masz jakiegoś widoku na pomoc z prawdziwego zdarzenia? Martwi mnie to.
OdpowiedzUsuńMusiałabym mieć widok na cud, a te jakoś mi się nie chcą zdarzać.
UsuńMam nadzieję że niedługo wyjdziesz z tego dołka. Żaden z nich nie trwa w nieskończoność, choć wiem że to dla Ciebie obecnie marne pocieszenie.
OdpowiedzUsuńwiem, znasz mnie już na pamięć - i te francę, która nas dręczy. Chcę wierzyć, że w końcu się odnajdę.
UsuńJa jestem wręcz pewien, że się odnajdziesz, bo masz w sobie siłę z którą ta cholera sobie nie poradzi. Ważne by przetrzymać trudniejszy czas.
UsuńA Ty? Ty to dopiero masz siłę - bez leczenia dajesz radę... Jesteś tytanem!
UsuńJa? Mnie po prostu jest już wszystko jedno i dlatego się nie leczę. To nie siła, a pogodzenie się z tym, że już nie będzie dobrze.
UsuńAle jednak pogodzenie się donikąd Cię nie zaprowadzi. Ja już widziałam takich "pogodzonych". Ona - skończyła w Solinie jako topielec, on - powiesił się w budynku gospodarczym.
UsuńUwierz, że mam tego świadomość, ale nawet na psychicznym dni człowiek potrafi się urządzić, a do wewnętrznego bólu można się przyzwyczaić, szczególnie gdy już się nie pamięta życia bez tego bólu...
UsuńJa nie mogę się przyzwyczaić, choć do bólu podobno można. Widzisz, dlatego trzeba by było Cię podziwiać, ale mnie nie daje żyć to, że nie walczysz o siebie.
UsuńPodziwiać to trzeba Ciebie za to że walczysz, a nie mnie że pogodziłem się z powolnym umieraniem.
UsuńWalczę, bo poczułam, że chcę żyć i jeszcze coś przeżyć. Tylko te doły mnie pokonują. Zmieniło się to, że próbuję się z nich wydostawać, choć trudno jest gramolić się z nich i wyplątywać z wodorostów.
UsuńAle skoro masz siłę i determinację by to robić, to już jest wiele.
UsuńRobię to, ale z opuszczonymi rękami i głową.
UsuńAle robisz i to jest najważniejsze. I mam nadzieję że choćby nie wiem jak głęboki był dół to pazurami będziesz darła by sie z niego wygrzebać.
UsuńPazury już mi się połamały i jak ja po wakacjach do skoły wrócę? Chyba pomaluję sobie końcówki palców, udając, że to paznokcie 😅
UsuńMam nadzieję, że będzie lepiej i lepiej i jeszcze lepiej. Trzymam kciuki za Cię!
OdpowiedzUsuńTrzymaj wszystkie, jakie masz i nie puszczaj. Muszę - bo chcę - to pokonać.
Usuńwierzę, że tak własnie będzie!
UsuńDobrze, wierz za mnie, bo we mnie wiary ani grama nie ma.
UsuńWitaj dojrzałym latem
OdpowiedzUsuńBark...Coś o tym wiem.
Mam nadzieję, że już wyglądasz z dołka i z każdym dniem widok będzie bardziej optymistyczny. Spójrz dzisiaj i jutro wieczorem w niebo. Niech spadające gwiazdy spełnią Twoje marzenia. Te małe i te duże
Jak będę pamiętać, to obejrzę niebo. Ale czy jest jeszcze sens myślenia o marzeniach - watpię...
UsuńDobrze że jesteś! Samych dobroci dla Ciebie! I zaglądaj do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci! I zaglądam do Ciebie 💕
UsuńKiedyś mogłem spać na podłodze i budziłem się wyspany. Teraz mam duże wygodne łoże a z zasypianiem problem. Nie pomaga nawet poduszka ortopedyczna. Budę się z silnym b ólem szyi i jedyne co mi pomaga to świadomość, że ból jest oznaką życia, przynajmniej w pewnym wieku. Od przyszłego poniedziałku idę na rehabilitację tej szyi. Szybciutko bo tylko 10 miesięcy czekania.
OdpowiedzUsuńTak, ja dostałam zabiegi na barki na cito. Jestem ciekawa, jak to "cito" wygląda, aż się boję pójść dowiedzieć.
UsuńDołek - mocno współczuję.
OdpowiedzUsuńTak sobie pomyślałem, że może dobrze byłoby gdzieś pojechać...
Chociaż oczywiście zapalenie barku nie skłania do wyjazdów.
Życzę żeby zastrzyk pomógł i na dodatek wprowadził trochę optymizmu.
Planuję wyjechać na parę dni w przyszłym wtygodniu. Pojadę w poszukiwaniu siebie.
UsuńFajnie, że sie tu odezwalas. Dowcip - świetny, zrobil mi przedpoludnie, a zdjecie bardzo ciekawe.Pozdrowki.
OdpowiedzUsuńZdjęcie zrobiłam w małym parczku. Też uznałam tę dekorację za ciekawą.
Usuń