02 maja 2025

179. Spod mchu i paproci

Ekhem.

A to było tak.

Myślałam, że nadciągnął kolejny najponurszy z ponurych epizodów depresyjnych i przyjdzie mi szukać mocnego sznura. Nie jestem do końca przekonana, czy tak było, ale być może do porośnięcia mego mdłego ego mchem i paprociami przyczynił się pewien sympatyczny drobnoustrój. A może i nie. Nie wiem, jedno nie wyklucza drugiego, zresztą, nałożyły się na siebie.

Wielkanocny poranek powitał mnie specyficznym rodzajem rezurekcji – zamiast dzwonów, gigantyczny paw.

We łbie cyrk, w dupie karuzela, no, idealne święta, doprawdy. Jakoś pozbierałam się zusammen do kupy i z mocnym postanowieniem jazdy samochodem (czyt. świątecznoalkoholowej wstrzemięźliwości) udałam się do rodziny dwie przecznice dalej na wielkanocne śniadanie z obiadem. Wszak nie o zaspokojenie pokarmowych żądz szło, a o przyjemność obcowania. Faktycznie, wchodziły mi tylko jaja w sosie majonezowo-rzodkiewkowo-szczypiorkowym, więc żywiłam się nimi do samego obiadu. Na resztę nie mogłam patrzeć. Humorek jednak też niekonieczny, wszak ból głowy i nudności to nie są okoliczności, które tygrysy lubią najbardziej. Najszczęśliwszym momentem dnia był powrót na posterunek. Rąbnęłam się do wyra obok Czeslavy (z nią bowiem spędzałam czas hasania po świecie mojej rodzicielki) i rozpoczęłam uczciwe chorowanie. Zeszło mi do wtorku, po czym w środę skończyło się El Dorado i należało ruszyć się do kołchozu. Z tej okazji (chyba) znowu pohaftowałam sobie w domu, w pracy, a nawet na trawniku nieopodal przystanku autobusowego, w uznaniu zaś tych zasług dyrekcja wysłała mnie w zawrotnym tempie do lekarza, ten natomiast radośnie odtrąbił rotawirusa i z przyjemnością wylądowałam w domowych pieleszach.

Zawszeć to milej puszczać kolejne pawie niż kwitnąć w nieulubionych okolicznościach przyrody. Tak gdzieś około soboty-niedzieli zmobilizowałam mdłe ciało do działania, a w poniedziałek i wtorek nosiły mnie na skrzydłach wyspanie, dobre samopoczucie i perspektywa długiego weekendu. W środę spruła żywo, bo uszyła krzywo… A, nie, wróć, to nie tak szło. W środę o poranku… od początku to samo. Dwa szybkie pawie, trzy szybkie przebieżki z numerem drugim i wystrzeliło mnie w kosmos.

Dowlekłam się do łagru przed 7.00, półprzytomna z osłabienia obrobiłam swój warzywniak (trudno iść na jednodniowe L4 tuż przed „majówką”) i zarządziłam odwrót. 1 maja – ciąg dalszy, w przerwach spałam do 18.30 i od 21.00 do dzisiaj. Dzień mija, a mnie, póki co, jedynie przyciężkawo w przewodzie pokarmowym, większe atrakcje się skończyły. Tylko słaba jestem jak krowi placek w czasie suszy.

I taki to atrakcyjny żywot wiodę ostatnio, wszystko leci mi z rąk, a psyche cierpi za milijony. Co dnia odpalam komputer, otwieram wszystkie blogi z własnym włącznie i na dobrych chęciach się kończy. W głowie wciąż wirówka.

I co najgorsze, Pantera się zepsuła.


73 komentarze:

  1. Moja babka mawiała, że jak nie urok to sraczka... Choć w Twoim przypadku to rzygaczka... 🙄 Trzymaj się dzielnie i wracaj szybko do formy 🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważaj proszę na siebie i wracaj do sprawności @FrauBe

      Usuń
    2. @Stachu, moja też 😀. A jej siostra, że jak nie urok, to przemarsz wojsk tureckich 😅.

      Usuń
    3. @Lucy, uważam i wracam. Stosuję się do Twoich zaleceń 😀

      Usuń
    4. Wojsk tureckich? Tego nie słyszałem, ale to ciekawsza alternatywa niż sraczka 😅

      Usuń
    5. Zdecydowanie ciekawsza.

      Usuń
    6. Mam nadzieję że i Twoja obecna forma jest obecnie ciekawsza? Zostawiam Ci komentarze na drugim blogu, ale ich nie widzę. Podziwiam że nadal chce Ci się bawić w moderowanie... 🙄

      Usuń
    7. Ale ja już nie moderuję, nie wiem, o co chodzi.
      Formę mam na razie ok, tylko ustnych matur się obawiam, bo wiem, jak dają w dupę.

      Usuń
    8. To co mają powiedzieć ci, którzy je zdają? 😅 Dasz radę. Powtarzaj sobie, że wakacje majaczą na horyzoncie, zaciśnij zęby i będzie ok 😉

      Usuń
    9. Ci, co ją zdają, nie mają nic do powiedzenia, trzeba było się uczyć przez 4 lata. Ale co ja komu zrobiłam, że muszę godzinami wysłuchiwać bredzenia? Na psychiatrę się nie najmowałam.

      Usuń
  2. Musi być naprawdę kiepsko, skoro wyłączyłaś moderowanie ryzykując że ten wykolejeniec Flegmawagon zacznie tu znowu harcować.... Tak czy siak mocno trzymam kciuki byś szybko wróciła do zdrowia i ten zły czas się dla Ciebie skończył... 🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, w razie czego poradzę sobie z gównojadem.

      Usuń
    2. Na razie jest zajęty pisaniem wierszy, które doprowadzają do torsji, więc mamy z nim spokój 😉 Byłaś u lekarza? Mam nadzieję że masz konkretne wsparcie farmakologiczne i że niebawem wrócisz do formy i będziesz brykać jak sarenka... 🙄

      Usuń
    3. Leki mam, jak zawsze i grzecznie zażywam. Na rotawirusa nie ma nic, ale wspomagam się Smectą i Węglem. Nie chce mi się jeszcze brykać, ale już nie jest tak źle jak było.

      Usuń
    4. Najgorsze jest to, że takie rzeczy i psychice nie pomagają...

      Usuń
    5. Co poradzisz... Na życie nie ma lekarstwa. Trzeba je przetrwać.

      Usuń
    6. Tak, choć w banał którym sam wiele razy pocieszałem, o tym że po każdej burzy wcześniej czy później wychodzi słońce, sam powoli przestaję wierzyć... W pogodzie to się sprawdza jako pewnik, w życiu deszcz, a nawet burze, potrafią trwać latami... 🙄

      Usuń
    7. Ale jednak da się ten stan przezwyciężyć, tylko trzeba się leczyć, nawet wbrew sobie. I wtedy wraca umiejętność śmiania się, wraca odczuwanie przyjemności, kończą się problemy ze snem...

      Usuń
    8. Zdaję sobie sprawę że medycyna i terapie czynią cuda, ale jeśli o mnie chodzi to jestem na takim etapie swojego życia, że już nie widzę sensu cokolwiek robić, nie mam na to siły i motywacji. Jak się przez lata w czymś tkwi, to człowiek traci wiarę że może być inaczej.

      Usuń
    9. Stachu, ja też latami tkwię w czymś, czego nie sposób zmienić. Stąd moja choroba. Ale zaciekle walczę.

      Usuń
    10. W Tobie jest więcej siły i nie brak wokół ludzi na których możesz liczyć.

      Usuń
    11. Chłopie, to Ty masz siłę jak koń pociągowy! Z taką zaawansowaną depresją bez leczenia wciąż jesteś w stanie ciężko pracować, cieszyć się plonami, pisać wiersze, blogować...

      Usuń
  3. Odpoczywaj i ciesz się czasem dla siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywam i cieszę się. To drugie nawet bardziej 🙃

      Usuń
  4. O matko, siła złego na jednego!
    Teraz to chyba już najgorsze masz za sobą, ale bierz cos na jelita, bo ciężko je uspokoić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to, niestety, nie ma lekarstwa, trzeba przeczekać. Smektam Smectę, łykam Węgiel, ale sensu większego to nie ma.

      Usuń
  5. Odpoczywaj, rotawirus w końcu się wyprowadzi. Ciekawe, że nigdy nie miałam tego typu zakażenia, nawet, gdy był "modny" w szkole i większość nauczycieli siedziała na kiblach. Ja i jeszcze jedna koleżanka, która też miała w domu dużo zwierząt, byłyśmy na to odporne jak stonka po opryskach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja mam to pierwszy raz w życiu. Ponoć jakaś przyczyna zgonu musi być 😅

      Usuń
  6. Nie wiem.co z Panterą ...ale mam nadzieję że chwilowe.
    Odpoczywaj i spokojnie dochodz do siebie. Współczuję. I dbaj o siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsparcie, każde się przydaje 😀

      Usuń
  7. Odpoczywaj, dbaj o siebie, a nawet porozpieszczaj
    Dobre myśli przesyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, docierają 😀💕

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że już jest lepiej. Wszak maj jak pisałaś, to pracowity miesiąc dla Ciebie.
      A dla mnie? Cóż... Krótki urlop przede mną.
      Pozdrawiam przygotowaniami do wyjazdu

      Usuń
    3. Tak, dziękuję, jest zdecydowanie lepiej. Udanego urlopu!

      Usuń
  8. Leżą dwa pawie na ulicy. W pewnej chwili jeden mówi do drugiego:
    - Coś taki smutny ?
    - Dziewczyna mnie rzuciła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 🤣🤣🤣 Świetne, to Ci się udało! 🤣🤣🤣

      Usuń
    2. Do zapamiętania! Dobre, wręcz bardzo dobre.

      Usuń
    3. Prawda? Podoba mi się!

      Usuń
  9. Trzymaj się, kochana. Niech już będzie tylko lepiej - tego Ci życzę.
    Masz jakiś kontakt z Panterą? Niepokoję się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiałam z nią, żyje, tylko trochę kiepsko. Każdy ma swoje doły...

      Usuń
  10. było od razu, że grypa żołądkowa... więc spokojnie, tej choroby nie ma... nie, czekaj... tu napisali, że jest... ale tylko tak napisali, więc co się przejmować?... a że wysrać i wyrzygać czasem się tak porządnie trzeba, że tak ludzie mówią, to mówią, a niech sobie mówią...
    nic Ci nie będzie, podejdź do płota i uśmiechaj się do mnie, jak i ja się do Ciebie uśmiecham... no!... i tak ma być...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I się uśmiecham. A jak przysyłasz mi swoje koty, to jeszcze do nich się uśmiecham 😀🐈‍⬛💕😀

      Usuń
  11. Czy moje ojojanie choć trochę Ci pomoże???
    Współczuwam bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje ojojanie jest absolutnie uzdrawiające! 💕Dziękuję!

      Usuń
  12. Współczuje, bo co to za wolne spędzone na klopie albo z wiadrem przy łóżku. Życzę Ci szybkiego piwrotu do zdrowia. I nie cierp za miljony. Nie opłaca się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, leczę się z frajerstwa. Redukuję milijony.

      Usuń
  13. No to faktycznie sponiewierało Cię solidnie! Masakra co to teraz za zarazy się nawylęgały🫣
    Trzymaj się dzielnie, zbieraj siły i niech moc będzie z Tobą!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Czyli oczysciłas wewnętrzne ścieżki przeplywowe ? :) Teraz bez wyrzutów możesz uzupełniać utracone kalorie, i powolutku sił nabierzesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie miewam wyrzutów kalorycznych. Uzupełniam!

      Usuń
  15. No to faktycznie cud balanga :( Nie znoszę wymiotować. Na sam myśl mi niedobrze ;) Ja bym jakimś bimberkiem podleczyła. Podobno wirusy go nie znoszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie. Zawsze płaczę przy wymiotach, tzn. jakoś tak automatycznie łzy mi lecą, moja córka ma tak samo. Koleżanka mówi, że pewnie nam tak żal tego jedzenia 🤣

      Usuń
    2. Coś w tym może być...Tibor Dery w "Kochanym teściu" pisał o nim, że na wskutek skąpstwa dostawał obstrukcji :)

      Usuń
    3. Ciekawe, jak to jest z moim. Też skąpy.

      Usuń
    4. Rozbawiłaś mnię okrutnie tym rzyganiem z łez wyciekiem połączonym.
      Strasznie głośnym śmiechem wybuchłam, dobrze że nikt nie słyszy, jako że daleko od drogi mieszkam.
      Ale zastanowiwszy się , konstatuję, że ja też płaczę, wymiotując. Na szczęście nie wymiotuję, płacząc. A Ty?

      Usuń
    5. Płacząc, nie wymiotuję. W ogóle ostatni raz wymiotowałam 28 lat temu, w ciąży. Wcześniej - w dniu narodzin mojego brata. Taka nierzygliwa raczej jestem.

      Usuń
  16. Ożesz, (nie) ciekawe przeżycia. Mam nadzieję, że już wszystko ok. Ja też tuż przed majówką wylądowałam w szpitalu. Na szczęście szybko się wykaraskałam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba już wracam do siebie. Powoli, bo powoli, to strasznie osłabia. Z tobą już też, mam nadzieję, wszystko dobrze?

      Usuń
  17. Paskudna przypadłość, opadanie z sił na wiosnę podwójnie ją podbija. Mam nadzieję, ze lepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiem sobie pozwolić na przypuszczenie, że przechodzi, żeby nie zapeszyć. Ale z drugiej strony nie jesteśmy przesądni 😀

      Usuń
  18. Karuzelę to ja mam teraz przez Ciebie bo uśmiałam się z Twoich tekstów i poprawiłaś mi humor, a jednocześnie przykro mi, że Cię to spotkało.

    OdpowiedzUsuń
  19. Też czasem poszukałbym sznura, ale na szczęście go nei znajduję.

    OdpowiedzUsuń
  20. To Ci się porobiło .... wracaj do zdrowia i żywych.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kurde, ale Cię przeczołgało. Raz chyba tylko miałam... no, Ty też raz 😉
    Wysiedzieć przy maturach w takim stanie osłabienia, oj, współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak samo miałam... I mam. Tzn. z blogami. A święta miałam boskie... Nie pojechałam do Gdańska dosłownie w ostatniej chwili i... byłam sama. Tzn. z Nikusiem i Balbiną. I były to cudne święta, jedne z najlepszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko że już dawno o świętach zapomniałam, maj mnie rozwala. Matury ustne to jest skrajna udręka.

      Usuń
  23. Ech, gdzie te stare dobre czasy, gdy człowieka nic nie bolało?

    OdpowiedzUsuń
  24. From under the moss and ferns, nature reminds us of quiet resilience—just like the strength of single mothers. If you're in Tennessee, you can explore real support through this Housing assistance for single mothers in Tennessee program. Help is closer than you think—reach out and start rebuilding today.

    OdpowiedzUsuń