14 maja 2024

117. Poległam

Kurde, chyba się starzeję. Ten rok szkolny jest rokiem, w którym wymiękam na całego. Nie daję rady z czasem, nie daję rady ze zmęczeniem. Jestem zajeżdżona jak carska kobyła. Ślęczenie na maturach i nad maturami daje mi do wiwatu, jak jeszcze nigdy. Ciągle chodzę zmęczona i niewyspana. Wracam do domu zrąbana jak koń po westernie i padam jak podcięta sosna. W zeszły piątek zasnęłam w pełnym makijażu, co nie zdarzyło mi się od niemowlęctwa Dzieciątka. Nie mam siły i czasu na blogi, na pisanie wierszy, książki czytam po jednym-dwa rozdziały. Wstyd przyznać, ale w czasie matury pisemnej, będąc przewodniczącą zespołu nadzorującego, zasnęłam na siedząco na krześle. A matka przełożona z siostrami służebniczkami (gestapo i dwie sztuki kapo) bez przerwy dają do wiwatu, jak to co dzień.

Wybaczcie, biorę urlop od Internetu do 25 maja – wtedy skończy się ta kołomyja. Zaglądajcie, urządźcie sobie Hyde Park, możecie mi nawet obrobić dupę.

Do zobaczenia za dwa tygodnie!