Z Waszych komentarzy wynika, że post o etymologii
niektórych powiedzeń przypadł Wam do gustu, dziś zatem podrzucam obiecany
dalszy ciąg.
1.
Nie zasypiać gruszek w popiele – Jak to zasypiać? Chyba zasypywać!
A
właśnie, że nie. To powiedzenie wzięło się od
zwyczaju suszenia gruszek w gorącym popiele kuchennego pieca. Zasypiając
w tym czasie, łatwo można było przespać właściwy moment ich wyciągnięcia i spalić
je na węgiel. Należało być czujnym!
2.
Musztarda po obiedzie –
Dlaczego akurat po obiedzie?
Otóż na ziemiach polskich nie od razu
znano tę przyprawę. Przybyła do Polski dopiero w czasach napoleońskich,
ale nie wiedziano, jak ją jeść, więc była podawana po obiedzie, jako deser –
jedzono ją łyżkami.
3.
Do siego roku! – A nie
dosiego?
Nie! „si” to starosłowiański zaimek
oznaczający „ten”, który przechował się w języku do dzisiaj. „Do siego
roku” znaczy więc „do tego roku” (na który czekamy). Dziś to zwyczajowe życzenie
pojawia się w okolicy sylwestra, dawniej natomiast składano je sobie
w wigilię Bożego Narodzenia.
4.
Nudzić się jak mops – Dlaczego
akurat mops, a nie na przykład pudel lub ratlerek?
Mopsy przybyły do Europy z Chin i od
razu stały się pupilkami arystokracji. Przebywając głównie w salonach,
nudziły się z braku ruchu i innych psich rozrywek.
5.
Biegać jak kot z pęcherzem – Czy koty często przeziębiają sobie pęcherze?
To powiedzenie nie ma nic wspólnego
z kocim pęcherzem moczowym. Wywodzi się z czasów, gdy biedota, której
nie było stać na zabawki, dawała dzieciom do zabawy rybie lub świńskie pęcherze.
Dzieci bawiły się nim jak piłką, ale w końcu pęcherz ulegał destrukcji.
Wtedy, żeby zapewnić sobie dalszą rozrywkę, wredne bachory dzieciaki
przywiązywały go do kociego ogona. Kot denerwował się i biegał, usiłując
pozbyć się balastu.
6.
Niedźwiedzia przysługa
– Dlaczego niedźwiedzia, a nie np. wilcza?
Pewien wędrowny kuglarz miał
niedźwiedzia, z którym się nie rozstawał. Zwierzę było do niego bardzo
przywiązane. Pewnego razu, gdy na twarzy kuglarza usiadła osa, niedźwiedź
zamachnął się, by ją zabić. Niestety, siła uderzenia była tak wielka, że zabił
nie tylko osę, ale i swojego pana.
7.
Chłopiec do bicia –
Brzmi niedobrze, prawda?
Owszem, szału nie ma, bowiem na
XVII-wiecznym dworze angielskim istniała taka funkcja. Gdy królewicz coś
przeskrobał, karę zamiast niego otrzymywał chłopiec do bicia. Uznawano ją za
odbytą przez królewskiego potomka.
8.
Ujść płazem – Uciec na
żabie? Na salamandrze?
Tu też nie chodzi o te sympatyczne zwierzątka.
Płaz w tym zwrocie to płaska część broni białej. Dawniej, gdy kat
wykonywał egzekucję, zdarzało mu się tak niefortunnie obrócić miecz, że zamiast
ściąć głowę skazańca, uderzał go płazem i nawet go nie ranił.
9.
Wyskoczyć jak filip z konopi – Czy „filip” przypadkiem nie powinien być napisany przez duże „F”?
Nie. Filip małą literą to w dawniejszym
języku łowieckim zając. Płochliwe szaraki chowały się przed drapieżnikami
w polach i ogrodach, gdzie często sadzono konopie.
10.
Trącić myszką – Chodzi
o charakterystyczny zapach myszy?
Znowu nie. Przywołana „myszka” to w staropolszczyźnie
woń starego, stęchłego, zepsutego wina.
11.
Nie bez kozery – Bez
czego?!
Kozera to niegdysiejsze określenie na
atut w grach karcianych. Gdy ktoś rzucił ją na stół, jego wygrana była
nieprzypadkowa – pomogła mu w tym kozera.